Archiwum styczeń 2004


sty 30 2004 wrona córka aptekarza
Komentarze: 1

wrony dziś wyjątkowo czarne

to znak!

nigdy_i_nigdzie : :
sty 21 2004 list fińskiego urzędnika
Komentarze: 1

z ust wypadł mu kamień

i potoczył się po podłodze

sprzątaczka zauważyła

że nie żyje od dwóch dni

nigdy_i_nigdzie : :
sty 19 2004 pleśń na roladzie
Komentarze: 1

ludzie bywają zasadniczy
jest to pomysł na osobowość
do wykorzystania
w zależności od zasad

...
to wszystko wolno?

nadstawiajmy drugie policzki?
nie oczekiwałbym pocałunku
wkoło jest mnóstwo katolików
wydają się ciągle wkurwieni o te lwy

a może

bóg honor ojczyzna
wolność równość braterstwo
marsz marsz marsz
a zuzanna lubi je tylko jesienią

...
a tu miejsce na twoją reklamę

tyle słów
jak szuflady
a w środku ludzie

uważaj właśnie dlatego


 

nigdy_i_nigdzie : :
sty 14 2004 ...
Komentarze: 5

I chuj

nigdy_i_nigdzie : :
sty 12 2004 usta usta
Komentarze: 4

Wczoraj „Śniadanie mistrzów” na jedynce. Dzięki ci panie za twe hojne dary. Pozbawiony artystycznej emfazy, rzemieślniczy i poprawny co do przecinka film pozwala zapomnieć, że kino to sztuka i skupić się na Vennegucie. Moja wdzięczność dla hollywoodzkiego systemu produkcji wylewa mi się uszami. Aż strach pomyśleć co zrobiłby ze śniadaniem Altman czy inny psychopata. Artyści mają tendencję do odgryzania sobie nawzajem głów. Cokolwiek artysta znaczy.

Zaraz po Śniadaniu bez jednej reklamy zaczyna się „Ginewra”. Oba filmy wypuszcza Miramax więc nie do końca wiem gdzie jedno się kończy a drugie zaczyna. Wygląda jakby kupili to w zestawie. Miramax mac zestaw. Z dodatkowym plasterkiem sera – bez reklam!

 

Początek śliczny.

Powiedziałem śliczny – nie bójmy się pozytywnych emocji.

Wszystko nakręcone w prześwietlonych bielach. W kadrze zdjęcia ciała głównej bohaterki. Same detale – dłoń poprawiająca włosy, zgięcie ramienia, kolana, palce, wszystki możliwe wygięcia i sutek z wzruszająco dziewczęcą brodawką.

W tle głos kobiety. Nie słucham. Czy o słowa tu chodzi…

Koniec orgii. Wraca kolor. Wciąż jednak wielkie plany. Obraz wędruje od ust bohaterki ku jej oczom. Gdyby składał się tylko z tych dwóch detali pewnie nikt by nie zauważył. Więc może tak było.

Symulakra. Zawartość ust w ustach 300%. Zawartość oczu w oczach 500%. Wszystko wielkie i wilgotne. Jedwabne jak reklama kremu i delikatne jak oddech niemowlaka.

 

Wreszcie całość.

Czy rozczarowanie zawsze kroczy w ślad za oglądem? Tak właśnie Sophie Marceau zmienia się w grubą babę z siatą, a Orlando Bloom w spluwającego robotnika portowego.

 

Oczywiście, że przesadzam. Ale ulotna tępota twarzy miramaxowskiej Ginewry wyrywa mnie z hipnozy niczym alarm lotniczy.

Ludzkie twarze są jak wygnieciona snem pościel. Nieskończone ciągi min, wszystkie te kąciki, mikroruchy, kurze łapki i oczy szeroko zamknięte molestują anatomię jak krople skałę.

Aż wreszcie wyglądamy jak przeżywamy.

Ginewra patrzy tępo w kamerę.

Wygląda jakby miała stupor katatoniczny.

 

Przypominam sobie...

Kiedyś moje roztkliwienie nad delikatnie rozchylonymi ustami Anny ktoś spuentował – dla mnie to ona wtedy wygląda jak niedorozwinięta.

ŚMIERĆ NIEWIERNYM!!!!!!!!!!!!

 

Więc jeśli Arkadię w oczach Ginewry znaleźliście

wybaczcie

non est disputandum…

 

 

nigdy_i_nigdzie : :