cze 02 2005

Ostatnie westchnienie lasu równikowego


Komentarze: 12

Usłyszałem kiedyś przekonujący argument na dowód tego iż człowiek różni się od zwierząt. Nie tylko we własnym mniemaniu, ale i obiektywnie. Argument słusznie dostrzegał iż zwierzęta pozostawiają artefakty w przestrzeni, ludzie zaś w czasie.  Trudno się z tym nie zgodzić gdyż faktycznie ciężko odnaleźć jest piramidę sprzed trzech tysięcy lat zbudowaną przez sarny. A że zostawiają artefakty w przestrzeni to każdy wie bo shit happens.

Ludzi ten fakt ogólnie cieszy i czują się lepsi, ważniejsi i ogólnie bardziej w porzo. Jest to radość tak bezbronnie dziecięca iż głupi wręcz tak wprost zapytać no i z czego się idioto cieszysz. Przed tym pytaniem wstrzymuje także przekonanie iż jest to radość nieco histeryczna i maskująca ponury fakt ponurego końca. Zadając je czuję się jak ten ojciec do którego przybiega uradowany Jasiu krzycząc tato! tato! Dostałem piątkę z fizyki na co ojciec i co się cieszysz i tak masz raka.

Paskudny ten ojciec. Ale nie ten ojciec przecież raka wymyślił i nie ten gdy czas przyjdzie szepnie mi w serce wystarczy i może dlatego tak wieczność kochamy i żeby o tym nie myśleć tak bardzo odciskać się w niej chcemy. Jakżesz zresztą jej nie kochać skoro uwodzi nas każdym dostępnym sposobem, a product placement ma lepszy niż nike. Jest wszędzie. Wszystko wokół jest wieczne. Wieczne są pióra i wieczne są wojny, wieczne są zestawy noży kuchennych i wiecznie jest to samo i on zawsze i ona nigdy i nawet życie jest wieczne, jeśli tylko będę grzeczny, wszystko trwa i trwa i oko wszystko cieszy póki się oko nie zamknie. Jakby małe wlepki pozostawione na wszystkim przez wieczność krzycząc prosto w twarz jestem zajebista!.

            Być może, nie wykluczam tego, nie będę miał nigdy okazji się przekonać. NIGDY! – widzicie, podstępna suka, wciska się jak piasek w słowa. Jest taki wiersz Nerudy -

 

W końcu jak długo żyje człowiek?

Żyje tysiąc lat czy tylko rok?

Żyje tydzień czy kilka wieków?

Na jak długo umiera człowiek?

Co to znaczy na zawsze?

 

- który bardzo lubie.

I nie chcę się przekonywać, bo nic mnie nie przekona, że tak jest lepiej i absolutnie uważam, że śmierć jest paskudnym doświadczeniem, którego należy unikać. Bo nie dość, że nie dozwolono nam krzyczeć i biec jednocześnie w czterech kierunkach po czym zamachać rekami i przelecieć kawałek no więc nie dość, że nie dozwolono nam tego to jeszcze dano nam tak mało czasu by biec tylko w jednym kierunku.

A dzisiaj wszytkie drogi prowadzą wszędzie i nigdzie się nie zaczynając nigdzie się nie kończą i wszystko można uczynić wszechświatem, kobietę można uczynić wszechświatem, jedną historię można uczynić wszechświatem, można wszechświat uczynić wszechświatem i najdrobniejszy pyłek też. A wszechświat jest duży. I dużo czasu potrzeba bo go przemierzyć. I czasem nie moge po prostu odżałować, że go nie mam.

Powyższym zatem odmawiam udziału w wieczności. Odmawiam ratowania lasów i spychania wielorybów, odmawiam charytatywnej działalności na rzecz wieczności i odmawiania też odmawiania, bo gdy zamknę oczy nic mnie już nie ucieszy ani nic nie zmartwi i zostanie szuflada i cisza i nawet tego nie będę wiedział choćby i ta szuflada pełna wiecznych idei była.

Godzine temu sprzed komputera na którym to pisze wstał zarośnięty koleżka w okolicach późnej trzydziestki. Zostawił włączone jedno okno. Marxism 2005. No o tym mówię.

nigdy_i_nigdzie : :
05 czerwca 2005, 14:07
łooooł. porażająca siła argumentu. błyszczysz - brawo.
lu
04 czerwca 2005, 21:02
dodam tak \"na zgodę\", bo moje poprzednie notki trochę chyba za mocne były, że od strony formalnej \"ładnie\". Tylko, że... ja nie czytam Kundery dla formy (biegam dla formy ale to co innego). Ufff...to by było na tyle (już mi sie bicepsy w palcach od tego pisania zrobiły)
lu
04 czerwca 2005, 18:04
podążając tym torem myslenia, jeżeli zostawiasz artefakty w czasoprzestrzeni czy jesteś jesteś już pół-zwierzęciem Niuniusiu? Tak by wynikało z przyjętej przez ciebie wyjściowo definicji i tego cynicznego bełkotu, którym wypełniony jest Twój blog.(zapewne z racji braku życiowych doświadczeń, o których na poważnie mógłbyś napisać).

lu
04 czerwca 2005, 17:50
innymi słowy (bo może to niejasne) chodzi nie tyle o znaczenie terenu w przestrzeni lub w czasie lecz w wirtualnej czasoprzestrzeni. Ujmując wprost ku-pa-mięci ery technotropu.
--->NIuNiuś cd.
04 czerwca 2005, 17:36
..hehe to chyba na cześć tego bloga zostanie nazwane znaczenie terenu w czasie...
lu
04 czerwca 2005, 17:31
a ten blog to niby nie wielki, cięzki, mięsisty \"artefakt\"? (w twojej, pokrętnej definicji tego słowa)
Kapelusznik
04 czerwca 2005, 12:58
hej NiN, Twoje teksty natchnely mnie do napisania opowiadania - zapraszam na moj sajt.
Inh
03 czerwca 2005, 20:43
wiecznosc wieje nuda, tak twierdzza niektorzy poeci...
j.b
03 czerwca 2005, 14:31
The great person is ahead of their time, the smart make something out of it, and the blockhead, sets themselves against it.
j.b
03 czerwca 2005, 14:19
zawsze liczy sie reszte
03 czerwca 2005, 13:54
\"I czasem nie moge po prostu odżałować, że go nie mam.\" Czy to aby nie to właśnie jest tą pierwszą myślą, za którą poszły te wszystkie inne?
02 czerwca 2005, 22:17
no argument niewyjebny.jeśli przekonywujący jak i przekonywany nie znają semantycznej zawartości słowa \"artefakt\" to potem rodzą się takie pierdy.

Dodaj komentarz