kwi 27 2004

So [powiedział doktor] moszemy więc chyba...


Komentarze: 10

scena I

 

Na scenie łóżko, kilka niezobowiązujących mebli. Na łóżku siedzi Małpka, patrzy w ścianę. Portnoy stoi przed lustrem, zapina koszule, wiąże krawat. Lustro bez szyby – same ramy. Po jego drugiej stronie stoi Ojciec. Portnoy nie radzi sobie z krawatem, ojciec zaczyna mu pomagać.

 

Ojciec:

- No i co, no i co ważniaku? Masz jakąś dziewczynę na oku? Wybacz, że cię pytam, jestem tylko twoim ojcem, ale ponieważ nie będę żył wiecznie ci, na wszelki wypadek gdybyś zapomniał, że zostałeś jedynym spadkobiercą nazwiska rodowego

 Słychać płacz Małpki

Portnoy do niej:

- Kochanie proszę cię, nie wyj tak, ktoś gotów pomyśleć, że duszę cię tu na śmierć, nic ci nie będzie, naprawdę, wierz mi wszystko się ułoży, jeszcze na tym zyskasz (do siebie) proszę cię, ty dziwko, wracaj do pokoju i daj mi odejść!

Małpka:

- ech ty! Ty i ten twój parszywy kutas! Myślałam, że jesteś inny niż wszyscy, ty ciamajdo, ty pierdolony skurwysynu!

Portnoy do widowni:

- Ta piękna dziewczyna, która źle pojęła moje intencje, to Małpka, przezwisko pochodzi od drobnej perwersji, jakiej się dopuściła tuż przed poznaniem mnie i przejściem do wznioślejszych rzeczy.

Małpka:

- Intelektualista! Wykształcony, uduchowiony facet! Ty chuju złamany, bardziej obchodzą cię obce czarnuchy z Harlemu niż ja, chociaż przez okrągły rok ciągnęłam ci druta!

Portnoy zaczyna pakować walizkę:

- Jest bardzo złego zdania o sobie, a zarazem – tu tkwi przyczyna większości naszych kłopotów – śmiesznie dobrego zdania o mnie! A równocześnie bardzo złego zdania o mnie! Głupiutka Małpka i na dobitkę niezbyt inteligentna.

Małpka:

- Tylko miłość do ciebie, wyłącznie miłość pozwoliła mi wytrzymać upokorzenia, do których mnie zmusiłeś!

Portnoy:

- Nic podobnego! Ta cwana dziwka usiłuje wpędzić mnie w poczucie winy i w ten sposób złapać męża. Bo do tego dąży mając dwadzieścia dziewięć lat, ale to wcale nie znaczy, to chyba zrozumiałe, że zaraz muszę się zgodzić.

Małpka:

- We wrześniu ty skurwysynu kończę trzydzieści lat.

Portnoy do siebie:

- Otóż to Małpko, otóż to! Właśnie dlatego to ty, a nie ja, ponosisz odpowiedzialność za swoje nadzieje i marzenia! Jasne? Nikt inny, tylko ty!

Małpka:

- Obsmaruję cię przed całym światem, ty zimny chuju! Powiem wszystkim, jaki z ciebie obrzydliwy zboczeniec i do jakich świństw mnie zmuszałeś!

Portnoy:

- Co za cipa! Mam szczęście, że wyszedłem żyw z tego romansu!

Portnoy stojąc z walizką patrzy na nią, Małpka tyłem do niego na łóżku.

Portnoy:

- Podzielając zdanie Małpki najbardziej haniebnym czynem w całej mojej karierze było porzucenie jej w Grecji. A drugim co do haniebności czynem – wprowadzenie jej w Rzymie do triumwiratu. W jej opinii – ładna mi opinia, nie ma co! – tylko i wyłącznie ja ponoszę odpowiedzialność za ów menage, bo jestem osobą silniejszą i z natury bardziej moralną

….

 

nigdy_i_nigdzie : :
05 maja 2004, 12:15
przeczytałam te słowa na szablonie ; kurde, potrafisz..
02 maja 2004, 12:00
romantyczna determinacja. podoba mi się.
29 kwietnia 2004, 14:53
zodiakalna Panna - skoro we wrześniu ma urodziny; więc Małpka to małpa, bo Panna ; a wiem bo znam to z autopsji [a żeby było zabawniej, to mój rocznik w horoskopie chińskim znajduje się pod patronatem Małpy!] ... taa, i wszystko jasne (czy nie?) ;-)
NiN
29 kwietnia 2004, 13:15
heh, Solei czemu panna, oczekuję wyjaśnień :))
29 kwietnia 2004, 12:12
To Małpka to Panna, a wszystkie Panny to małpy
iwcia_iwon
27 kwietnia 2004, 19:26
a moze wątróbkę
27 kwietnia 2004, 19:25
Nie dziękuj NiN, cała przyjemność po mojej stronie. A może śliwkę?
eluś
27 kwietnia 2004, 16:27
Sztuki nie będę się czepiała, w końcu to teatr, więc jest, jak w teatrze, tak samo, tylko całkiem inaczej ... ale Fanaberka przegięła, w końcu nie miała już się czym zainteresować? Ale skoro ona zapytała, to i ja zapytam: jak brzmi to nazwisko rodowe? aha i drugie pytanie: ile ten facet ma lat?
NiN
27 kwietnia 2004, 14:21
jedyną osobą której tu może zabraknąć to ja jestem, żadne dzieło - powiedzmy raczej świetlane plany jednego amatorskiego teatrzyku sama książka dziełem jest niewątpliwie choć coetzee w tym roku rotha wyprzedził to był ci on do nobla rozpatrywany więc źródło brukowe nie jest, co jeszcze.. zgubiłem dawne notatki bo dawne to plany były i nie pamiętam co z ojcem zrobić żeby jak głupi nie stał i w ogóle dzięki fanaberka że się odezwałaś bo zaczynam rozumieć z czego mam sie tłumaczyć
27 kwietnia 2004, 14:12
pewnie zabraknie mi oczytania i erudycji, żeby kiedykolwiek zrozumieć przesłanie tego dzieła, ale chyba nie zejdę za dużo poniżej jego poziomu, jeśli zapytam: a ten tatuś to tak od dawna w tym lustrze? pomagał w zakładaniu kondoma?

Dodaj komentarz