lis 20 2003

Anntliczek pentliczek


Komentarze: 2

Oczywiście widywałem ją wcześniej wielokrotnie. Od momentu kiedy zacząłem ją zauważać machinalnie dopisałem ją do listy osób, które zapraszam na cudze imprezy bądź kokietuje na ulicy jeśli właśnie nigdzie się nie spieszę. Beztroska i lekko protekcjonalne spojrzenie. Lekceważenie? Być może. Być może właśnie w ten sposób myśliwi zmieniają się w ofiary.

Oczywiście że uważałem się za myśliwego i to dodatkowo za najzdolniejszego w biocenozie. Moja ówczesna pycha mogła rozmiarami graniczyć chyba tylko z uprzednim niedowartościowaniem. Byłem superstar i świat należał do mnie. Świat zaś składał się z niezliczonych dziewczęcych oczu w których codziennie przeglądałem się upewniając się, że istnieję.

Drogę jaką przeszedłem dziś widzę jako autostradę prosto do piekła na które zasłużyłem i sumiennie zapracowałem. Takie spojrzenie siłą rzeczy zniechęca mnie do wiary w boga gdyż trudno polegać na systemie, który oferuje mi wieczne potępienie. Można to oczywiście traktować jako optymizm.

Zawsze byłem zdania że droga do zdobycia kobiety wiedzie poprzez oszołomienie jej własną osobą w stopniu który uniemożliwi jej postrzeżenie prostego faktu iż jestem tylko jedną z alternatyw. Sytuacja w której byłbym dla kogoś decyzją a nie koniecznością traktowałem jako szalenie niekomfortową gdyż z całą pewnością zostałbym odrzucony. Można to oczywiście traktować jako pesymizm. Powyższy punkt widzenia przekonuje mnie także i teraz tak silnie, że wciąż nie jestem w stanie do końca zaakceptować faktu iż pojawiłem się w życiu Anny tylko i wyłącznie dlatego, że ona podjęła taką decyzję.

Za jeden z najbardziej naiwnych uwag jakie poczyniłem na jej temat nim zdałem sobie sprawę z kim mam do czynienia i co się ze mną dzieje uważam słowa wygłoszone do dwóch swoich kolegów – męskiej widowni moich podbojów – których uwielbiałem raczyć zarówno faktami jak i wiarygodną fikcją. „Muszę zaliczyć tą Anię” powiedziałem do nich patrząc na oddalające się sylwetki  - jej i jej chłopaka.

Moralność. Trudno mi jasno pojąć to słowo choć bez wątpienia poczyniłem znaczne postępu na drodze do świętości od czasu tej uwagi. Naturalna dla podobnych mi młodocianych nihilistów tendencja do pragmatyzmu okazała się zupełnie zabójcza dla mojego dobrego prowadzenia się. Trudno mi oczywiści znaleźć bezpośrednie przełożenie w mojej psychice pomiędzy niechęcią do katechety i przychylnym nastawieniem dla socjobiologii a nieustającą potrzebą  pieprzenia każdej atrakcyjnej kobiety w polu widzenia. Ludzie źli robią to o czym dobry człowiek tylko marzy. Ja jestem bardzo zły.

Pewnego rodzaju trudnością w określeniu powodów mojego ówcześnie beztrosko lekceważącego stosunku do kobiety, która dziś wyznacza wszystko czego szukam jest fakt iż cierpię na rodzaj amnezji, która zamyka przede mną świat moich kobiecych fascynacji z czasu przed poznaniem Anny. W jakich oczach szukałem wcześniej swojego odbicia, jakie biodra sprawiały że moje spojrzenie zamyślało się, jakich słów i w jakich ustach szukałem? Tego nie potrafię sobie dziś przypomnieć gdyż archetypy nie lubią tłoku.

 

nigdy_i_nigdzie : :
01 grudnia 2003, 18:12
koniecznością? być koniecznością to chyba najsmutniejsza z możliwych sytuacji. dla obu stron. być decyzją to jest dopiero szczęście!- wykrzyknęła 1984 wtórując Harley. być decyzją to być adorowanym nie tylko ze względu na oszołomienie jakie udało Ci się wywołać ale i ze względu na całkowitą świadomość tego oszołomienia i jednocześnie całkowite poddanie się owej świadomości. a moralność..... kiedyś również patrzyłam na dwie oddalające się sylwetki. jej i Jego. pomyślałam jak człowiek dobry. zrobiłam jak zrobiłby zły. A amnezja różne ma oblicza.
01 grudnia 2003, 13:12
Bycie "decyzją", to jest dopiero szczęście, albo jak wolisz - satysfakcja.

Dodaj komentarz