gru 04 2003

al fine


Komentarze: 2

Żałuję że nie mogę zwariować - niestety nie wierzę w psychozy, nie miałem schizofrenicznej matki ani zapalenia opon. Czy możliwe że na drugim brzegu normalności trawa jest bardziej zielona? Podobno nie. Czyżbym zatem miał instynkt samozachowawczy?

Wczoraj palę papierosa i patrząc przez okno rozmyślam o swojej śmierci. Zastanawiam się czemu z taką przyjemnością oglądam w głowie slajdy z własnego pogrzebu. Czy wszyscy tak przeżywają podobne fantazje, czy trzeba do tego jakiegoś zaburzenia osobowości? Szukam w sobie źródeł tej przyjemności - być może chodzi o zdjęcie odpowiedzialności - wreszcie nie mogę sobie już nic zmarnować w życiu, nikogo skrzywdzić, nikogo rozczarować. Tłum w płaszczach i czarnych garsonkach przygnieciony sobą i mną posuwa się za piórnikiem w którym leży kawałek mięsa. Nic mnie to nie obchodzi. Nie muszę już karmić tego mięsa, srać nim, spać nim, boleć nim, pieprzyć nim i da capo al fine. Nie mam gruczołów, nie mam hormonów, nie mam emocji. Przysiadam sobie na ramieniu jakiejś zamyślonej ciotki i zaciągam się ektoplazmą. Full flavour.

A potem wszyscy idą do domu i zaczyna padać deszcz. Idę z nimi co będę tak siedział jak idiota na tym cmentarzu. Dookoła mnie świat który już nic ode mnie nie chce i zgodnie z przewidywaniem radzi sobie w tej sytuacji znakomicie.

Patos zaczyna mnie przerastać więc dla świętego spokoju zaczynam sobie wyobrażać siebie w trzeciej osobie. Teraz jestem terapeutą do którego przychodzi pacjent z silną tendencją samobójczą. Co powiedzielibyście takiej osobie? Ja zaciągam takiego samobójcę do okna. Pytam czy wie jak będzie wyglądał świat bez niego. Otwieramy okno i ja pokazuję ja ulicę Rejtana. Koło Tesco zatrzymuje się autobus. Biały szum przez oczy i uszy.

- Tak będzie wyglądał - mówię.

- Aha - mówię - i nic się nie zmieni?

- Nic.

- Czy nic nie znaczyłem?

- Kilka myśli w kilku głowach. Wiesz jacy są ludzie.

Zabawne. Wygląda na to że w wyobraźni traktuję własne zejście jako rodzaj apelu. Żenujące w pierwszej myśli. Potem zaczynam myśleć co chciałbym powiedzieć.

Przychodzi mi do głowy kilka przekleństw.

Zamykam okno i robię sobie kawę. Lubię pół na pół ze smietanką.

Mięso lubi.

 

 

nigdy_i_nigdzie : :
kindziorek
04 grudnia 2003, 10:03
mieso...hmmm...przemilcze...jesli chodzi o fantazje dotyczace swojego pogrzebu i potrzebnych do tego zaburzen osobowosci to ja w takim razie mam jedno i drugi...
04 grudnia 2003, 09:31
jesteś prawdopodobnie tym, kogo dziś potrzebuję.

Dodaj komentarz