blue pill
Komentarze: 6
Brak jakiejkolwiek notki od arturo - gdzie twoje pióro mój drogi - czy tylko Irenę już cieszy? Co za strata dla tego stada - próbuję szukać jakiejkolwiek alternatywy, ale wkoło sama makulatura. Z rozbawieniem poczytuję zadufane w sobie wstawki niejakiego klemensa którego blog wrzeszczy czytelnikowi prosto w twarz JESTEM PISARZEM. Nieprzekonująco.
W literaturze zawsze lubiłem to co moja nieodżałowana A zwykła nazywać mięsem. Metanarracje pozbawione szkieletu jakiejkolwiek historii gubią się w niejasnych doktrynach i filozofiach, tysiącach dykteryjek i chaotycznych próbach stworzenia rzeczywistości z dwóch litrów galarety w czaszce autora.
A rzeczywistość trzeszczy, skrzypi, obmacuje nas, szepcze i pędzi nie zwracając żadnej uwagi na spojrzenia nasze zagubione. Do dziś z rozrzewnieniem wspominam opis arturoo dotknięcia dłoni Ireny podczas koncertu w filharmonii. Polecam to wszystkim sieciowym i nie tylko filozofom. Symulakra przenika mózgi jak palec agenta Smitha. Jedyny ratunek to fizjologia. Na początek proponuję jakieś silne przeżycie. Może poranny stolec? Zróbcie to porządnie, ma śmierdzieć podczas czytania. Nie zapomnijcie spuścić potem wody najlepiej wraz ze świeżo powstałą notką. Wytrwałym pisarzom polecam "Poranny stolec" jako nazwę bloga, a kibel.pl jako domenę.
Ale przecież wszyscyśmy z jednego szynela. I nic tu ponad ciąg zer i jedynek na jakimś magnetycznym plasterku w wirtualnym miejscu. Kim jesteście ludzie którzy do mnie piszecie? Istniejecie naprawdę?
Dodaj komentarz