Dla Solei
Komentarze: 7
A na psychologii to jest tak. Od doktora wzwyż mamy szamanów, ziomów i rain manów. Płci obojga.
Szamani dzielą się na tych co głoszą i na tych co wieszczą. Najczęściej łączą się w pary tworząc tak zwaną delficką diadę. Lubią mieć brody, nie dokarmiają gołębi. Ulubiony przebój: „Jestem bogiem” śpiewany na dwa głosy z patrzeniem w oczy.
Ziomy trzymają sztamę. Łatwo ich jednak wkurwić bo są zasadniczy jak czarny zawisza. Wychodzą na piwo, w skrajnych okolicznościach potrafią zareagować przyjacielsko na dochodzące od podłogi wezwanie o treści „Błażusiu polej mi jeszcze…blurp”. Wjeżdżając na parking instytutu puszczają głośno „scyzoryk scyzoryk tak na mnie wołają”.
Rain mana poznać po tym że chodzi zawsze jedną stroną korytarza lub nie staje na pęknięciach płytek. Potrafią nie spuścić za sobą wody lub nie odpowiedzieć na dzień dobry. Mamroczą coś pod nosem. Wykład z podkładem „na kolana chamy śpiewa lucjan pavarotti”.
Jestem taki rozdarty na myśl o przyszłości.
Dodaj komentarz