Oddechy
Komentarze: 5
Już gdy przeglądam jej recenzje w jakimś przerzuconym przez kanał przekroju wiem, że muszę ją przeczytać. Wiem, że nie powinienem. Wiem, że to o niej. Nie, to za mało powiedziane, wiem, że to ona.
Nie pamiętam jakie epitety przyniosły mi tą pewność. Obsesyjna? Brutalna? Intymna? Przerażająco szczera? Tak myślę dziś. Może wcale nie było ich w tej recenzji. Może nie ma ich w tej książce. Może poczekam, przeczytam ją jak wrócę...
Jest! W jakiejś głupiutkiej angielskiej bibliotece osiedlowej, gdzie pytają się mnie a co napisał Kundera. Jest i życie miłosne i mąż i żona. Co za róznica, że nie zrozumiem wszystkich słów. Za to je pamiętam.
Postaci chyba inne, nie wiem, trudno przeglądnąć się w kartce papieru. Ale jeśli miałbym to Aryeh to ja. Nie w moich oczach – dla mnie jak Hajfa odległy. W jej! On słyszy to co ja słyszałem. Zastygam nad niektórymi słowami. Znam je. Szepczę je nagle w autobusie sam do siebie, żałosny jakbym sam głaskał się po głowie...
„...i będę musiała przejść przez życie nie pamiętając jak wyglądały jego brwi”
Ale po co miałaby to wiedzieć. Po co oprócz chleba i wody musi wiedzieć jak wyglądały jego brwi. I po co ja muszę wiedzieć czemu ona musi to wiedzieć i czemu chociaż nigdy tego nie robiłem tą akurat książkę ze słownikiem w ręku i zdanie po zdaniu jakby każde słowo ważne przegapić to uronić ale co? gdzieś tu musi być może to – perused – co to znaczy perused...perused... uważnie przeczytać przestudiować – nie inaczej – ale po co czego ja szukam coraz mniej stron on jej nie kocha a ona go tak i to nie tak ma być bo nie tak było i czy nie mogłabyś Zari napisać jeszcze raz tej książki ale inaczej bo ja chciałem zapytać choć boje sie zapytać prawie tak jakbym pytał kiedy umrę choć tak naprawdę chcę zapytać kiedy będę żył
Ale to mała różnica.
Poza tym naprawdę to bardzo dobra książka.
Dodaj komentarz