maj 26 2005

Pianissimo


Komentarze: 12

Nic

co wycznialiśmy  nie wydaje mi się szczególnie dojrzałe, szczególnie mądre. Z oczywistych przyczyn moje własne postępowanie oceniam jako bardziej gówniarskie niż jej gdyż własne motywy mam wątpliwą przyjemność oglądać bez makijażu.

 

Przykład.

Spośród mężczyzn wokół niej najbardziej nie znoszę hrabiego i Wernera. Nie żebym któregokolwiek znał, ale to przecież zbędne by nie lubić. Hrabia był pierwszym poważnym zauroczeniem Ani. Zauroczył na tyle silnie iż przeoczyła fakt iż ma dziewczynę. Okazjonalne wizyty w kinie we troje budziły w niej niepokój i refleksje w rodzaju co ja tutaj robie podczas gdy hrabia udowadniał swojej dziewczynie iż w kwestii zwiazków istnieją alternatywy.

 

I mimo, że

Jestem zazdrosny gdy wspominając go mówi, że był przystojny trochę, po czym robi krótką pauzę, uśmiecha się do siebie i dodaje, ze trochę bardzo. I mimo, że gdy go raz zobaczyła w sklepie odniosłem wrażenie, że zaraz pomyli drzwi do lodówki z wyjściem to nic to nie znaczy w porównaniu z irytacją jaką przeżywam gdy myślę do czego ja używal gdy była cała jego.

 

Werner.

Nie muszę wiele tłumaczyć . Rozstaliśmy się, minął może miesiąc i wylądowała z nim w łóżku. I bardzo proszę mi tu bez karty praw człowieka i obywatela i że wolna była bo ja ją do sądu za to nie pozywam. Boli.

 

Jasne?

I może nawet gdzieś i kiedyś w przypływie uczciwości przyznaję jej prawo do takiej terapii po mnie na jaką tylko ma ochotę, ale niajak nie mogę spokojnie mysleć o tym jak mowi do niej rozbawiony czy bedą czekać do piatej randki by pójść do łóżka. Ty glupi chuju

 

grzeczniej!

Znaczyła dla mnia wiele i nie są to puste słowa. Tak wiele iż nie potrafię zrozumieć tych, którzy otrzymawszy jej względy przeszli wobec nich jak obok ulotek rozdawanych na ulicy. I nic mnie tak nie wytrąca z równowagi jak to, że jej nie szanowali.

 

Prawda jak ładnie z mojej strony?

Ktoś powiedział kiedyś, że gdyby koty wygladały jak szczury wszyscy przekonali by się jaką mają podłą naturę. Myślę iż bardzo podobnie można postrzegać ludzką motywację. I, że za wszystkim co ślicznie szlachetne i wartości pełne pełznie małe i śliskie schowane jak cień za światłem. Bo to tak brzmi przecież unieść się na ten brak szacunku wobec niej i nie baczyć na siebie by zrozumieć

 

co mnie wkurwia.

Gdy jednak próbuję popatrzeć na siebie, co równie trudne jest jak polizanie własnego łokcia, to myślę, że cała ta moja irytacja to może tylko strach i zazdrość. Bo przy swoim uwielbieniu dla niej stałem się ciężki, ciężki jak oczekiwania do których może nie chciała stawać na palcach i ciężki jak rozczarowanie którego być może nie miała ochoty oglądać. O ileż lżejsze musiały wydać się jej te nie przykute do niej strachem przed rozstaniem oczy, o ileż lżejsze te słowa, które nie mogły się rozczarować bo przyszły rozczarowane i o ileż lżejsi ci ludzie, którym być może zazdroszczę kim choćby przez chwilę dla niej byli bo przecież łatwiej kochać lekkość niż ciężar, którym nie umiałem się nie stać.

nigdy_i_nigdzie : :
lu
04 czerwca 2005, 17:22
---> no NIuNiuś zajebisty pomysł!!! Też sobie taki blog założe, żeby tam pisać z tęsknotą o jednej a przy okazji kosić inne (spotykasz sie może z którąś z nich? Udziel kilku rad niedoświadczonym...)
messkalina
03 czerwca 2005, 13:25
Widzisz nin, przegiąłeś pałe. Moglismy sobie jeszcze konwersować sympatycznie ze kwartał.A teraz wszystko zjebałeś. Ten ostatni pokój u Sinobrodego otworzyłeś i to jeszcze takim chamskim wytrychem kupionym na bazarku allegro chyba. Gdzie z tą sztampą, no dziewczyno, prooooosze cie. Nawet miałam ci jakoś zabawnie odpisać ale teraz kumam że bez sensu, żenada, nie ten poziom. Żegnam.
zorro
03 czerwca 2005, 00:09
zycze ci szczęscia i pomyslnosci
-->messkalina
02 czerwca 2005, 21:15
whatever kicia, powiedz mi jak lubisz
Szalony
01 czerwca 2005, 00:05
czyli że to wszystko jej wina, czy dobrze zrozumiałem, NiN? ;B
31 maja 2005, 19:45
Przyznam szczerze, że ciężar mojego P. bardzo lubię – szczególnie, kiedy na mnie leży ;-) I przyznam Ci równie szczerze, że jego psychiczny ciężar – cielęcych oczu, emocjonalnego zaangażowania i chociażby propozycji ślubu – równie chętnie bym znosiła, gdyby mnie nim obarczył. Bo to tak trochę przekornie wychodzi, że nęci to czego się nie ma. I też tak przekornie wychodzi, że jeśli się to ma, to z miłą chęcią i dziką satysfakcją można to odrzucać. Więc może przynajmniej rozkosz panowania nad sytuacją jej dałeś. A to i tak dużo, bo nie w każdym związku i nie wszyscy rozkosz dostają. Oj, ale banałem trochę powiało i chyba mało sensownie te wywody wyszły, więc lepiej na tym skończę.
kobieta zamężna
30 maja 2005, 10:43
no cóż bo jak by nie patrzeć ma meskalina ma rację. Ale ponoć terapię trzeba zacząć od dokopania sie do tych dolnych pokładów... ech wszystko można sobie wmówić - ale dlaczego to co boli??
29 maja 2005, 09:03
:):):) fajnie ...:) pozdro
messkalina
29 maja 2005, 01:11
dont kol mi messi
-->messi
28 maja 2005, 16:23
tytul tej notki mial brzmiec \"ile mozna medzic\", ale potem pomyslalem ze co se bede sam dopieprzal, przyjdzie messkalina i zalatwi sprawe;), innymi slowy nie moge ci zaprzeczyc.
messkalina
28 maja 2005, 14:59
teraz skoro latasz to pewnie nie wracasz do polski. to jest dziwne, bo tak piszesz jakbys wracał i chciał ją kontrolnie udobruchac albo siebie do niej przekonać. odgrzebujesz czułość i taplasz sie w swoim cierpieniu. i na co ci to? na co? bys poszedl na jakis spacer, pooddychał troche świeżym powietrzem, zjadl musli.
27 maja 2005, 14:31
... od jakiegoś czasu próbuję przeczytać to, co mam u ciebie nie przeczytane ... tyle, że ciebie się nie da hurtowo, dwie notki i tyle emocji, że trzeba złapać oddech....

Dodaj komentarz