Retro3
Komentarze: 4
„W sieci nie pada deszcz”
Gdy człowiek nie wie co robić to robi głupoty. I to jakie typowe! Nie znajdując już wielu chętnych na moje zwierzenia uwiesiłem się któregoś wieczoru na ramieniu mojej eks i wypłakałem się z całego cierpienia. Także napomknąłem coś o tym że podglądam pocztę Anny. Czasami. Podglądam. Eks poklepała mnie po ramieniu, powiedziała, że wszystko na pewno będzie dobrze, po czym o wszystkim zawiadomiła Annę. Liga rządzi. Anonimowo, przez gg, poinformowała ją, że ktos podczytuje jej pocztę. Ktoś.
Wpadka!
Błędy jak się okazało lubią jednak chodzić parami. Także wśród par. W śledztwie wszystkiego się wyparłem przyznając z niechęcią i po oporach iż być może podglądnąłem kilka maili. Gdy wyszła do łazienki. Oczywiście że już nie będę.
A ty?
Dzień później czytałem mail do niego. Ostrzegający o powyższym. Gdzie tkwił błąd? Otóż nikt inny nie został ostrzeżony.
Pamiętam jego odpowiedź. Chyba najbardziej spośród wszystkiego co nad jej ramieniem czytywałem. Ubolewał nad upadkiem prywatności, jakżesz dziś nie można nikomu ufać...
Zaiste
(...)a z drugiej strony jakie to romantyczne Aniu gubić się z Tobą przed śledzącymi nas oczami w ciemnych zaułkach mokrych od deszczu.
Mokrych od deszczu! Mój boże, jesteś poetą Konradzie.
Nienawidziłem gdy mówili do niej Aniu.
Wreszcie okazało się iż to nie ja czekam na coś lecz ona. Wyjechałem. W odwiedziny do rodziny. Tym samym znalazłem się stokilkadziesiąt kilometrów od ciemnych zaułków, a deszcz który miał je zmoczyć właśnie zaczynał padać. Nie przejmowałem się dystansem. Moje oczy nigdy się nie zamykały, a by widzieć potrzebowały tylko prądu i telefonu. Lecz nie miałem z nich korzystać. Byliśmy właśnie po kolejnym rozdzierającym powrocie. Szczerej rozmowie. W której wyznałem grzechy! Obiecałem przestać. Także sobie tym razem. I że pójdziemy na terapię bo chcemy przetrwać. My. I będziemy sobie mówić wszystko. I ja ciebie też. Ach, był maj...
I oto siedzę, tak daleko i tak blisko, przed mailem do niego i do niej. Czy oszukałem? I tak i nie. Jak to w windowsie bywa należy wcisnąć start by zakończyć. Innymi słowy by ostatecznie uśpić mojego elektronicznego lewiatana potrzebowałem jeszcze raz go włączyć. A wtedy momentalnie przed moimi oczami pojawiła się najświeższa poczta.
Aniu...
Jutro. Pod empikiem. Będę w tej nowej pomarańczowej bluzie, co ci mówiłam. Oczywiście, że poczeka, nawet jeśli ona się spóźni. Chyba było coś o grzanym winie.
Jaka pomarańczowa bluza? Nic nie wiem o pomarańczowej bluzie. A przecież wiem wszystko!
Nie nie nie nie
Zastanawiam się czy będzie jej kładł dłoń na ramieniu mówiąc coś protekcjonalnie. Anna lubiła się radzić. Obejmie po przyjacielsku gdy jak zwykle będzie się żalić? Szepnie coś do ucha na temat kogoś przy sąsiednim stoliku? I zostanie o sekundę dłużej pochylony ku niej, chcąc zapamiętać jak pachnie jej skóra. Pocałuje? Jeszcze nie. Odnoszę wrażenie, iż ówcześnie Anna znajdowała się jeszcze dosyć daleko od momentu, w którym jej zalotnicy nie chcieli czekać do piątej randki.
Lecz ja już nie mogłem czekać. Nie sądzę bym zniósł wiele jeszcze tej korespondencji. Jutro. Mogłem tam być. Lecz co dalej? Karczemna awantura na ulicy? Jakieś podchody za jej plecami? A może by mu tak po prostu gonga, co? Odnosiłem wrażenie, że którekolwiek z powyższych wraz z ujawnieniem ciągłej inwigilacji nie dadzą mi żadnych punktów. Ona wykrzyczy, że właśnie widzi się z kolegą. Kolegą! A potem oddali się jeszcze bardziej. Z kolegą.
Myśl
Wreszcie pośród wszystkich danych jakie miałem na temat jego i tego spotkania znalazłem małą lukę. Jeśli cokolwiek zmienią, chocby o jedną przecznicę, o jedna godzinę, nigdy ich nie znajdę pośród tysiąca i jednej knajpy. Ona nie ma smyczy, lecz ty masz Konradzie, prawda? Przecież prosiłeś o sms z sieci kiedyś.
Numer! Tylko trzech operatorów. Może znają państwo takiego jednego pierdolonego złodzieja cudzych dziewczyn? W Plusie nie mają pojęcia. To samo Idea. Zastrzegł? Boże nieee! Krótka rozmowa z Erą. Uśmiecham się. Chyba wrednie. Dziewięć cyfr. Po których przybiegnę prosto do ciebie kochanie.
Już wszystko wiem. Ostatnie przecinki w scenopisie. Teraz jeszcze tylko najważniejsze. Kluczowe i podstawowe. Sprawdzić czy wszystko, wszystko co zobaczyłem, podpatrzyłem, dopisałem, domyśliłem i polepiłem w całości to nie jakaś wielka, kosmiczna omyłka. Bombastyczna piramida mojej zazdrości i paranoi. Jak sprawdzić? Och, to proste. Zadzwonie i spytam się jej.
cdn
Dodaj komentarz