kwi 09 2004

The art of spying. Part 1


Komentarze: 4

Delicate sound of madness. Wyczerpująco pusty wieczór. Zastygam nad stroną poczty na onecie. Gdy wpiszę w login literkę "A" windows usłużnie zaproponuje całą resztę.

Nad hasłem muszę się skoncentrować. Strasznie długie, łatwo się pomylić.

Ale ja dziś nie chcę nic wiedzieć.

 

Dawno temu nagle znalazłem rozwiązanie moich problemów z tak zwaną sferą intymną Anny. Zaliczone do niej mogło być praktycznie wszystko, a głównym kryterium była tu bynajmniej nie merytoryczna zawartość danych ile raczej jasno wypowiedziana przeze mnie chęć uzyskania określonej informacji.

 

Traktuję to jako prostą pochodną wojny o rząd dusz pomiędzy Anną i jej matką, gdzie chęć sterowania ze strony rodzicielki pozostawała wprost proporcjonalna do embarga jakie Anna nałożyła na pytanie co u ciebie słychać. Przybrało to ostatecznie dość skrajne formy nieudzielania odpowiedzi na pytania w ogóle czy raczej tego co jej matka nazywała traktowaniem wymijającym:

 

- Dokąd idziesz Aniu?

- Out.

- A kiedy będziesz?

- noooo… dziś?

 

Tuche! Wychodzimy, a mamie kwas kapie z ust na podłogę.

 

None of your fucking business – szepcze delikatny uśmieszek Anny.

 

Magiczne słowo intymność, początkowo przeoczone w naszych kontaktach, przeistoczyło się ostatecznie w niezliczone sekretne komnaty do których rozpaczliwie się dobijałem.

 

Intencjonalnie bez intencji.

 

Kluczem bywała obojętność, chęć udzielania rad czy pełne dyskretnego uwielbienia karcenie. Pytania, które stawały się w sposób zbyt oczywisty pytaniami błyskawicznie zatrzaskiwały mi drzwi przed nosem i rozpoczynały pełną błyskotliwych zwrotów szermierkę na argumenty.

 

Ale po co chcesz to wiedzieć.

 

Kiedy sofizmaty zaczynały się przedłużać Anna zmieniała floret na dwuręczny topór i ucinała krótko.

 

ale ja nie chcę ci tego powiedzieć.

aha…..

 

 Mama, strateg zręczny i w boju wyćwiczony, sprytnie umiała się w to wszystko wpisać nie pozostając pobitą w polu.

 

- Ty zrobisz wszystko co on ci powie.

- Ja robie wszystko co ty mi mówisz

- Aniu…..

 

Nie męczyła mnie w zasadzie żadna konkretna niejasność. Ogarniała mnie raczej pełzająca frustracja niedopuszczonego.

Niegodnego, niezaufanego, itp

 

- Możesz to wykorzystać, możesz mnie zranić. Bardziej niż ktokolwiek inny.

- Kocham cię.

- Ja kocham ciebie, zaufaj mi.

 

Zwróćcie uwagę na brak „też”. Najbliższa odległość na jaką udało mi się zbliżyć z całą armadą miłości do niej brzmiała „wydaje mi się że coś do mnie czujesz”.

 

To gra gra gra!!! To przecież niemożliwe żeby nie widziała, nie wierzyła, podejrzewała o tak skończony cynizm. Co było nagrodą w tej grze?

 

Wolność dyspozycji sobą, niezależność, asertywność, pozostanie wiernym sobie.

Trudno za to winić, prawda?

A także moje do czasu przekonanie iż jeśli tylko jeszcze odrobinkę więcej

Stanę na palcach

To..to…to…

Za to już dużo łatwiej

 

Mógłbym napisać, dla jednego jej uśmiechu

Mógłbym napisać że dla jej oczu mną zachwyconych

Ale

Oszałamiała mnie jakaś nowa wizja mnie o której nie myślałem że potrafię. Chciałem i mogłem.

 

Wyobraź to sobie

 

W nieskończoność nie daje się jednak na palcach ustać. W końcu zwaliłem się ociężale na podłogę wraz z całym ciężarem rozczarowywania jej.

Pretensjami.

Roszczeniami.

I ślepą furią na dźwięk słowa intymność.

 

And save your line about needing to be free
All that's bullshit babe
You just want rid of me

 

-         Jesteś jak moja matka !!!!!!!!

 

Błąd kochanie, dużo lepiej znałem się na komputerach.

 

 

nigdy_i_nigdzie : :
12 kwietnia 2004, 14:17
na komputerach i na zachciankach
eluś
11 kwietnia 2004, 23:59
No tak, takim zakończeniem rozłożyłeś mnie na 4 łopatki ...
10 kwietnia 2004, 01:59
Intymność najpiękniejsza jest we dwoje.
09 kwietnia 2004, 15:34
trudno winić ją. trudno winić Ciebie. można winić punktu medium, a raczej jego brak.

Dodaj komentarz