mar 22 2004

voyeur


Komentarze: 17

            Przyglądając się temu wszystkiemu co budowało w moich oczach absolutną wyjątkowość Anny znajduję takie jej cechy, które być może budziły jej irytacje a moje wzmianki o nich jej rozczarowanie.

            Najbardziej prototypową cechą z tych o których myślę była niechęć Anny do podkreślania własnej kobiecości. Znajdowało to wyraz w każdym możliwym elemencie jej własnego wizerunku jeśli tylko zdołała go tak odczytać.

Wymieniać można by długo.

Brak makijażu bądź bardzo sporadyczny i niemal niedostrzegalny,

Najczęściej workowate i niedopasowane ubrania

Kiecki, kolczyki, pończochy, kozaczki i wszelkie inne gadgety to wszystko było w zasadzie z góry wykluczone. Posiadała chyba dwie spódnice, które określała jako mini, przy czym jedna z nich, uszyta przez mamę koleżanki, demolowała kształt jej figury bardziej niż zgrzewka milki z orzechami. Mini oznaczała tu zresztą mniej więcej dwa centymetry nad kolano. Dla moich wiecznie spragnionych jej ciała oczu był to zresztą nieustanny pretekst do jak najszybszego ściągania z niej wszystkich możliwych ciuszków bądź nieco otępiennego wpatrzenia w to co widoczne. Doprawdy wychylająca się z limuzyny ręka Marleny Dietrich w długiej rękawiczce nie budziła we mnie takich emocji jak jakikolwiek skrawek jej nie zamaskowanego ciała.

           

            Pominąwszy jej własną opinię na temat swojego ciała ja nie miałem żadnych zarzutów. Długi czas po tym jak nasza fizyczna relacja nabrała bardzo intymnego charakteru miałem okazje zobaczyć  drugą mini spódniczkę i to w zestawie delux bo wraz z czarnymi rajstopami i butami na obcasie – też czarnymi, na paseczkach. Siedząc w jakimś maku obróciłem się patrząc na nią jak stoi przy ladzie i zamawia kawę i nie skłamię że zapatrzyłem się jak ciele. Miała nogi jak tancerka – długie smukłe łydki, kształtne uda przechodzące w najwspanialszy tyłeczek na świecie nad którym moje spojrzenie zamyślało się na jej wąskiej talii. Patrząc na te wszystkie zgrabności smukłości i krągłości myślałem chwilo trwaj – moje spojrzenie nieodmiennie ją peszyło więc tak naprawdę mogłem przyglądać się jej wtedy gdy nie zdawała sobie z tego sprawy. Wszystko to było najczęściej skrzętnie poukrywane pod długą czarną ortalionową kurtką i luźnymi sztruksami co sprawiało że ogólno męski bank informacji wydziału psychologii nie miał jasności w temacie Anna. Dobry rok po naszym poznaniu mój najlepszy przyjaciel zatańczył z A na jakiejś imprezie po czym podszedł do mnie z nieco zamyślonym wzrokiem i oznajmił mi do ucha: stary! Ania jest niesamowicie szczupła!

 

              Anegdotki można mnożyć. Ja osobiście jestem zdania iż jej seksualność objawiała się tylko i wyłącznie wtedy gdy ona właśnie tego chciała i to tylko wobec określonej osoby. Do jej charakterystycznego stylu należało przemykanie się drobnymi kroczkami pomiędzy niezauważającymi ją facetami w perfekcyjnie szaromyszkowy sposób. Gdy jednak znalazła się przy mężczyźnie, którego być może uznawała za godnego siebie wszystko zaczynało w niej śpiewać i kwitnąć – bo we mnie jest seks…

I to było bezwzględnie kobiece.

 

Poza tym miała bałagan w torebce, to nic że wyglądającej jak wojskowy chlebak.

 

W zasadzie to chciałem napisać o jej matce skąd to wszystko się wzięło

Ale tak się jakoś zamyśliłem

Zatem w następnym odcinku.

 

nigdy_i_nigdzie : :
24 marca 2004, 11:18
chcę jeszcze!
23 marca 2004, 19:08
komentarz Ci się udał :-)) .. choć zauważę: to był eksperyment z psychologii ; chcesz mi powiedzieć, że psychologowie też tak odnoszą się do studentów i wyrażają?! :> ;-)
23 marca 2004, 14:34
zaraz zaraz, jak to strzeżona? To miał być wypad partyzancki a nie chałtura w firmie ochroniarskiej!!!
22 marca 2004, 22:45
hm.. podpisuję się pod Iwcią. Ale pewnie (złośliwie) ciągu dalszego nie będzie, co? ;-)
NiN
22 marca 2004, 20:44
dziękuję
22 marca 2004, 20:34
Ok, rozumiem Cię, to tylko ja, nie musisz się obawiać, nie znam Cię osobiście, anoreksję poznałam tylko po chudości, szerokich ubraniach i stosunku do seksualności. Zmarła na to corka koleżanki, córka kolegi się leczy... mam blade pojęcie, to wszystko
NiN
22 marca 2004, 20:21
nie wiem co myśleć, to bardzo bardzo celny strzał z tą anoreksją, jestem w sumie na skraju skasowania tego bloga więc wyluzuj mnie jakoś prosze i odsłoń karty
niepodpisana
22 marca 2004, 20:12
nie masz powodu do niepokoju, nigdy nie widzieliśmy swojego mięsa, tylko wirtual.
niepodpisana
22 marca 2004, 20:09
coś ty, znasz mnie jak łysą kobyłę (z blogowiska), ale się nie podpiszę, bo jestem na Ciebie zła.
NiN
22 marca 2004, 19:56
niepodpisana niepokoisz mnie, potwornie mnie niepokoisz...
nie chcę się podpisać, choć
22 marca 2004, 18:10
anoreksja?
eluś
22 marca 2004, 15:11
Mam do Ciebie takie bardziej intymne pytanko ... czy zechcesz przesłać mi maila? jak klikniesz na mój nick otworzy się mail do mnie, proszę ...
iwcia_iwon
22 marca 2004, 15:07
hmmm, zamyśliłam się, czekam na następny odcinek
NiN
22 marca 2004, 12:20
no prosze wzbudziła Wasze uznanie, liga rządzi :)
22 marca 2004, 12:15
skromność musi być :)

Dodaj komentarz