Archiwum 02 grudnia 2003


gru 02 2003 under dogville
Komentarze: 1

Teleexpress

Nie było pierogów był kotlet.

Poszedłem wczoraj na internetową randkę.

Mam psa.

Mam dysforię.

 

Wyżęj wymienione zdarzenia mijają mnie. Samochody bez świateł.

Niechęć do pisania o Annie ustąpiła miejsca gigantycznemu spleenowi. Napisałbym depresji ale to diagnozuje się dopiero po 6 miesiącach objawów.

Sześć miesięcy !! Czy ktoś jest w stanie wytrzymać coś takiego przez pół roku bez bioxetinu?

Czy ktoś ma bioxetin?

Tak, deprexetin też może być.

Ktoś jest tutaj zniesmaczony mną? Jacyś piewcy nitzcheańskiej siły ducha? Nitzcheańska siła ducha może mnie w dupę pocałować.

Wczoraj popełniam błąd – idę na Dogville. Wcześniej umawiam się przez sieć z Justyną. Ja nie znam jej ona nie zna mnie. Mam zdjęcie. Ładna, w typie Anny. Pod kinem podchodzę do jakiejś trzydziestoletniej kobiety w czerwonych włosach i upewniam się że nie jest Justyną. Idąc na internetowe tete-a-tete trzeba być gotowym na wszystko włącznie z czerwonymi włosami. Po chwili taktycznie spóźniona pojawia się dziewczynka ze zdjęcia. A w mojej głowie pojawia się wielkie WOW. Jest sexy i jeszcze fajniejsza niż na zdjęciu. Ubrana w obcisłe dżinsy i kurtkę obszytą futerkiem. Na nogach buty na obcasie z noskami którymi mogłaby przybić Jezusa do krzyża. Pewnie nie miałby nic przeciwko temu. Podoba mi się w związku z czym zaczynam się zachowywać jak idiota. Jednocześnie opowiadam pięć kawałów na raz, mówię o Trierze (którego nie zna), staram się dowiedzieć co studiuje. Peroruję jak Szaranowicz i cały czas w sprzyjających momentach przypatruję się jej. Jest taka dopracowana i kobieca. Przypominają mi się rozdeptane tenisówki Anki i jej kurtka wyglądająca jak worek na zwłoki. Tęsknota rozjeżdża mnie nagle jak ciężarówka. Chce mi się płakać.

Zamiast tego kończę dowcip, kupuję bilety i colę i ładujemy się do kina.

Panie i Panowie !! Lars von Trier !!

Problem z Trierem polega na tym że idąc na jego film nigdy nie jestem pewien czy za chwilę zobaczę komedię czy film o umieraniu na raka. Tym razem zostaję trafiony dokładnie między oczy. Na ekranie pojawia się blond pudel z nogami najlepszej dziwki z pigalla, a dla mnie zaczyna się gehenna. Nigdy nie zauważyłem jak bardzo Anna podobna jest do Nicole Kidman. Znalazłem już podobieństwa do Meg Ryan, do Pfeiffer, nawet do mojej kuzynki ale Nicole mi umknęła. Tymczasem trudno o lepsze porównanie. Te rozsypujące się po twarzy kosmyki włosów, sposób w jaki zaciska usta gdy się rozzłości, wyraz oczu gdy odwraca głowę zniechęcona czymś. Z profilu podobne tak bardzo że aż boli. En face Nicole brzydsza – pyzata filifionka – zupełnie nieporównywalna z tymi ślicznymi kośćmi policzkowymi A.. Najbardziej narzucającą się cechą jest jednak obezwładniająca bezbronność i wielkie mangowe oczy trafiająca facetów dokładnie w ośrodek niesienia pomocy sierotkom.

Mniej więcej od połowy filmu przenoszę się do swojego własnego filmu, który wyświetlam sobie korzystając z manekina Nicole. Oczywiści możecie potraktować mnie jak typowo ogłupiałego na punkcie  kobiety idiotę, który odnajduje swoje fiksacje w hollywoodzkich gwiazdkach, ale jeśli przyjmiecie przez moment że mówię prawdę…, że wszystko co piękne w Kidman jest namiastką Anny…, że tam gdzie te dwie kobiety się różnią Kidman może tylko żałować tej różnicy…

Rozumiecie jaki to horror dla mnie taki Dogville? Ona nawet kłóci się tak samo jak A.

W ten sposób przez większość filmu Justyna pozostaje sama w towarzystwie mojego ramienia na oparciu, wypitej coli i pustej sali kinowej. Gdyby jeszcze zostało mi troche empatii na pewno byłoby mi przykro. Niestety całe przykro zużywam na siebie i nic nie zostaje. Nareszcie film się kończy. Wychodzimy. Idziemy na grzane wino. Pijemy grzane wino i rozmawiamy o studiach i czacie. Kończymy rozmawiać wracamy. Odprowadzam. Jestem namiętny jak prymas Glemp. Jeszcze wymiana telefonów, kilka grzecznościowych zwrotów i już. Pozostaje mi długa droga do domu.

Podczas której przykleja się do mnie jakiś totalnie zagubiony pies.

Bardzo ładny – jak z reklamy chappi.

Ma ładny kolor, jak lew. Nie mogę opanować myśli że to kolor włosów A.

Nie zginął komuś tam pies? Jakby co to jest u mnie.

 

 

 

 

nigdy_i_nigdzie : :