Archiwum 20 listopada 2004


lis 20 2004 werner na piątej
Komentarze: 4

Spotykam ją po dwóch, może trzech miesiącach. Nie chcę tego. Przynajmniej tak sobie powtarzam. Ale jadę tam gdzie i ona chciałaby się znaleźć. Sucha wiadomość przez gg. Czy ja też tam będę? To bez znaczenia Aniu. A którym pociągiem jade?

Jak się okazuje tym samym. Siedzimy naprzeciw siebiew szarówce piątej z minutami do Łodzi. Za mną  dwa miesiące udręki prób życia bez niej. Przede mną jej oczy, ramiona, usta których nie udało mi się przestać szukać. Kilka banalnych zdań. Pyta mnie czemu rozmawiam z nią jakbyśmy byli sobie obcy. Czyżby? Ja nie widzę różnicy. Konduktor sprawdza bilety. Cały pociąg śpi, turkocze i szumi. Kochamy się. Nagle.

A potem odskakujemy od siebie i patrzymy jakimś zdziczałym wzrokiem. Jeszcze różowi i rozczochrani znów naprzeciw. Bez pomysłu na najbliższe dziesięć sekund. Czy to był jedyny język jakim jeszcze potrafimy się porozumiewać? Ależ potrafimy się przecież jeszcze okaleczać! Przyglądamy się sobie czujnie, jeszcze nie czas. Przytul mnie, mówi. Przytulam. Pociąg turkocze dokładnie tak samo jak przedtem.

Coraz bliżej. Na dworcu trzymam ją z rękę. Żeby mi się nie zgubiła. Opowiada mi o czymś, gdy coś bardziej ją emocjonuje ściska mi mocniej dłoń. Biegniemy do tramwaju. Pada deszcz.

 

Budzę się obok niej. Otwieram oczy i widzę jej białe ramię. Jest gorące. Gorętsze niż cokolwiek w tym białym dziwnym pokoju. Obejmuję to miękkie zaspane ciepło.

 

Wcale nie chciałam się kochać! Och doprawdy – chwila zagubienia - ja z kolei zmuszałem się w pociągu, a... orgazm udawałem!

Kochałam się bo jakiś taki miałeś spsiały wzrok że nie wiadomo co z tobą zrobić!

 

A więc zaczynamy. Do śniadania kilka moich anegdot z internetowych randek. Atamu atamu. I jeszcze mówi do mnie że była w Paryżu na takiej wieży. Że wysoka. No taka wieża. Wyobrażasz sobie? Chyba nawet Kasper Hauser słyszał o wieży Eiffla!

W zamian za to uzyskuję jego imię. Werner. Wener syczą moje zaciśnięte myśli. I wiesz i gdy miażdżył mnie na placu Wolnica pocałunkami to mówi do mnie że szkoda, że nie mamy gdzie pójść teraz. Więc pytam się czy myślał że na pierwszej randce wskocze z nim do łóżka? A on na to a na której? Na piątej?

Śmieje się.

I nagle jakaś napięta sprężyna zazdrości, wszystkich udręk i niepokoju przestaje mnie dławić gdy patrzę na jej twarz rozbawioną i jeszcze jakaś nutka pogardy w kącikach ust. A na której na piątej prawei nucę to sobie i smieję się śmieję razem z nią za rękę chwytam nagle jaśnie oświecony bo cóż wszyscy znaczycie nieskończone cienie za jej plecami. Ty Kubo, który, gdy zostaje u ciebie na noc po imprezie, żałujesz że jesteś zbyt pijany by to wykorzystać, ty Ryanie, który wypisujesz, że chcesz być jej pierwszym, Tadeuszu, który wyciągasz się na jej kolanach pełen doskonałych rad na czele z „ktoś cie musi wybzykać”, Konradzie, który odmieniasz jej nazwisko we wszsytkich językach świata choć nie w słowniki chciałbyś zapewne język wsadzić i ty Czarku, który myślisz, że skoro wszystki to także i ona.

Błądzić ludzka rzecz.

I choć jesteście gdy ja jestem to wiem że się w swej ślinie potopicie parszywi złodzieje i na tej drodze jaką wasze myśli przebywają ku jej twarzy złotej tylko jedno was może spotkać

 

Dopóki będę go kochała z nikim nie pójdę ani na kawę, ani do łóżka. Dlatego teraz ja pójdę – wskazałam ręką prawą stronę – ze swoim smutkiem i swoją miłością, a ty pójdziesz – wskazałam lewą stronę – szukać dalej swojej muzy, którą na pewno znajdziesz, bo jest w tobie dużo ciepła, ale ja się nim nie ogrzeję.

Zaiste Harley świetnie powiedziane

 

A za którym?

Ona nie wie o czym ty mówisz, lecz ja wiem więc idź plugawcu, idź, bo do mojej modlitwy mówisz, więc odjedź nim cie złapie za gardło tak że połkniesz język którym wyplułeś te słowa brudne na nią odejdź

Za piątym?

Nim ci dwoma palcami ścisne krtań byś nie mógł już wycharczeć nic wiecej.

Że nie musiałeś tak długo czekać.

 

 

Chciałbym znaleźć ten moment. Wtedy gdy się z nią śmiałem. Nie wydaje mi się to możliwe.

 

nigdy_i_nigdzie : :