Archiwum 25 listopada 2004


lis 25 2004 Retro1
Komentarze: 4

Jakiś czas temu napisałem dwie notki próbując opisać wam jedną z wielu historii jakie wydarzyły się pomiędzy Anną, a mną. Całość miała mieć trzy części, skończyło się na dwóch. Gdzies po drodze przestała mi się podobać konwencja jaką chciałem to opisać. Cała historia zaczęła mnie kłuć i męczyć zarówno treścią jak i formą. Dziś jednak jestem bardzo daleko od miejsca w którym znajdowałem się wtedy. Wynurzam się obok, jak trafnie ujmuje to Fanaberka, aczkolwiek nie a’propos mnie bo u mnie to raczej o krowach pisuje. Postanawiam zatem napisać to jeszcze raz, gdyż historia wydaje mi się ciekawa i niepouczająca. W troszke innym stylu, wciąż w częściach, gdyż zdaję sobie sprawę jak przerażająco może wyglądać ekran bitego tekstu. Smacznego!

 

 

„Wszystko o mojej Annie”

 

Kiedy mój psychiatra zapytał mnie dlaczego to robiłem miałem od razu gotową odpowiedź. Bo jestem pieprzonym złodziejem. Tak właśnie określiła to Anna. Jako, że jednak nie zwykłem jeszcze na głos obrzucać się błotem i to jeszcze na dodatek cudzej produkcji (co jeszcze umiałem rozgraniczyć) odpowiedziałem inaczej. Że niepewność, że brak zaufania, że zatrzaskiwanie mi drzwi przed nosem. Że ona! Psychiatra pokiwał głową bardzo profesjonalnie. Gdybym tylko miał ochotę przedstawić mu całą skalę operacji zakiwał by się chyba na śmierć jak te pluszowe pieski ustawiane za tylną szybą samochodu. Cała konstrukcja miała doprawdy imponujące rozmiary i byłaby zapewne, obok Chińskiego Muru, drugim widocznym z kosmosu obiektem, gdyby nie to, że nie istniała. Fizycznie.

Naturalnie w pewnym sensie byłem dumny. O dziwo, w pewnym sensie Anna też.

Klocki z których powstała były doprawdy banalne. Rdzeń stanowił najzwyklejszy outlook express włączony literalnie wiecznie. Tykając co dwie minuty sprawdzał kilkanaście skrzynek pocztowych, ściągając mniej lub bardziej interesujące mnie maile. Te, które zawierały kluczowe słowa przekierowywane były na zewnętrzne konto. Oprócz wszystkich niemoich skrzynek, które skanowałem sprawdzana była jeszcze jedna, założona przeze mnie, o wdzięcznym kryptonimie mitnick666. Na nią spływały tak zwane raporty. Koniec końców przerabiałem dziennie więcej materiału niż komórka UOP do zwalczania pornografii dziecięcej mając zresztą równie w moich oczach światły cel. Proszę nie pytać jaki, dziś nie wydaje mi się już tak światły.

Raporty zajmowały najwięcej czasu.  Jako, że stanowiły wierny zapis wszystkich wciśniętych przycisków klawiatury, ze wszystkich śledzonych komputerów, przedzierałem się przez nieskończone ciągi informacji zupełnie zbędnych, pomyłek czy wreszcie zupełnych nonsensów. Imponująco, prosze sobie wyobrazić, wyglądały na przykład trzy godziny gry w Quaka. Nie będę cytował. Ponad to niekończące się świńskie rozmówki na czatach, smsy i prace zaliczeniowe na prawo administracyjne. Wreszcie to czego potrzebowałem najbardziej czyli konta i hasła. Rozbrojone otwierały kolejne skrzynki, które przynosiły kolejne maile. Raz dwa trzy wpadłeś ty!

Najwięcej trudnosci sprawiała oczywiście instalacja kluczowego dla całego przedsięwzięcia elementu czyli keyloggera. Początkowo robiłem to fizycznie, nadużywając zaufania tych, którzy popełnili błąd obdarzając mnie nim. Później nauczyłem się swoją pluskwę doklejać do wszelkiego rodzaju plików co wyraźnie zwiększyło liczbę „musisz to zobaczyć” maili wysyłanych do wszystkich po kolei. Wyrzuty sumienia mnie nie dotyczyły gdyż niczym sprawiedliwość wrodzona wychodziłem z założenia iż jeśli nie masz nic do ukrycia nic ci się nie stanie. A ja nie uczynię nic, ale to absolutnie nic z wiedzą jaką brałem w posiadanie. Obietnicy dotrzymałem. Zaś do ukrycia było tylko jedno. Anna. Dla przyjaciół Ania.

Nie wiem kiedy pomyślałem o tym pierwszy raz. Gdy za szybko zgasiła monitor kiedy wszedłem do pokoju? Gdy za długo czekałem na odpowiedź na gg, ale ona przecież rozmawia tylko ze mną? A może gdy absolutnie musiała coś sprawdzić przed wyjściem. Koniecznie! Co? Coś!

Wkrótce coś rozrosło się w jakąś gigantyczną paranoję gnającą mnie ku jakiejkolwiek klawiaturze podłączonej do świata. Sprawdź. Już możesz. Oto jej intymność. We dwoje.

 

cdn

nigdy_i_nigdzie : :