Komentarze: 2
Stanowczo nie lubie sie pokładać na tarczy
Tak przy okazji czy ktoś wie jak z tą tarczą jest? Bo tak popularno ludycznie na tarczy to źle - znaczy chłop padł. Ale to jest troche rozumowanie w stylu janek wiśniewski padł. A janek to nic z tym wspólnego raczej nie miał bo tarcze to wtedy tylko zomo a też ich jako noszy nie używali. Zatem sięgając głębiej ci podstępni grecy co do helenki startowali mieli następujący zwyczaj. Otóż gdy jakiś heros (czyli seryjny morderca z osobowością dyssocjalną) wracał do swojego matecznika burzono fragment muru obronnego i wnoszono jegomościa właśnie na tarczy prosto na imprezę (czyt. triumf). Na tarczy. A gdy wracał z podkulonym ogonem to z tarczą. O ile miał jeszcze ręce ofkors.
No to ja już sam nie wiem.
Pomijając przysłowia to kręce się przy tych blogach z Portnoyem w ręce i nie chce mi się. Nie chce mi się czytać nie chce mi sie pisać. Inaczej - Nie chce mi się czytać bo nie chce mi się pisać. Poczucie nieodrobienia zadania domowego. Nastawienie zadaniowe?
A jebać !
Mi to sie podobało jak sobie przed tym kartkiem białym siadałem i sam co się pojawi nie wiedziałem.
Projekcja na biały ekran
I wracam do tego bo to co ułożone zaplanowane i widoczne aż po horyzont to mnie nudzi. I co z tego że i tak nie wyjdzie jak miało być - to też jest oczywiste i zaplanowane.
Z gębą w rękach zatem kontratatkuję. Czy ktoś mógłby wyburzyć kawałek muru?