Komentarze: 5
Dziś w autobusie brunetka nieobecna. I bardzo dobrze bo tuż koło wejścia śliczny elf w typie Mili Jovovich. Obok wolne miejsce. Przysiadam się i od razu zaczynam żałować. Siedząc obok niej w ogóle jej nie widzę. Nie będąc natrętnym muszę ograniczyć obserwacje do czubków jej butów i dłoni trzymanej na kolanie. Buty brązowe, dłoń drobna, dziecięca z różowymi paznokciami. Dyskretnie rude blond włosy. Troszkę zaspana i delikatna jak porcelanowa filiżanka.
Odezwij się idioto ! Przecież ma nogi do samej ziemi i buzię jak Arwena.
- czesc
- czego chcesz
- zaprosić cię na drinka
- też mi podrywacz
Z prychnięciem! Niesamowite, dwa afronty w jednym zdaniu. I to do kogo! Do zastępcy komisarza ds. równouprawnienia na Nowy Jork.
- To może przelizać ci króliczka mała, co ty na to?
- A to co innego.
Uwierzycie?
Wysiadam z kompleksu portnoya i patrzę prosto na nią. Dziecko. Zaspane dziecko z tenisówkami na zmianę w plecaku. Jezu, przecież jeśli się do niej odezwę to aresztują mnie jeszcze w autobusie!! Łapię się za twarz i obracam głowę. Z drugiej strony dwóch czterdziestoletnich facetów z wąsami gapi się na moje śliczne rude dziecko. Które wygląda jak siostra Ani. Cholerni pedofile.
A pielęgniarka? Taniec bez muzyki. Wielka baba z wielkim nochalem. Już nigdy nie uwierzę w nik „atrakcyjna”.
Jednakowoż sympatyczna – chichocze cały czas i opowiada mi o śmierci. Ja też zabawiam niczym Lucjan Kydryński. Długo to nie trwa bo ma ostatni autobus. Wyrazy wdzięczność dla miejskiego przedsiębiorstwa komunikacyjnego.
Dziś wieczorem krokodyl z czerwonymi włosami.
Wcale nie chodzi mi tylko o seks.