Archiwum 26 lutego 2004


lut 26 2004 we like the moon 'couse the moon is very...
Komentarze: 1

Nadrabiam zaległości filmowe. Wczoraj "Człowiek z księżyca" o którego popełnienie podejrzewam początkowo Weira. W chwili gdy zaczyna mi za bardzo przypominać Larego Flinta zaczynam podejrzewać Wiera o naśladowanie Formana. Wishful thinking. Ostatecznie zaczynam podejrzewać się o debilizm i hemineglekt co okazuje się słuszne. Film oczywiście Formana i bez zbytniego wjeżdżania w kałużny raczkizm lata świetlne od czasów hair, odlotu, a nawet amadeusza.

Niemniej jednak Forman.

Pierwsza czysto fenomenologiczna refleksja z filmu: facet jest totalnym pojebem.

Druga: Na co on cierpi

Trzecia: on cierpi??? On sie hiper diper fajnie bawi.

Czwarta: Czy zostało jeszcze gdzieś troche tych czekoladowych kulek?

Piąta: Z facetem nie da się żyć, ma chyba wszystkich w dupie, gdzieś w głowie własny kodeks wytrawiony jak układ scalony w magnezowej obudowie, skąd ci wszyscy ludzie wokół niego, święty i szalony, Savonarola ze wschodniego wybrzeża.

Szósta: take it or leave it

Siódme: An..... undo undo undo, area clear, sir!

Ósma: Umiera, jezu ale mają miny na pogrzebie, ich życie jest znowu kurewsko normalne i Andy już ich więcej nie wkurwi.

Dziewiąta: To za czym tęsknią?

Dziesiąta: To za czym tęsknię.

Area absolutely not clear, cross fire, cross fire!!!!!

nigdy_i_nigdzie : :