Komentarze: 1
Nadrabiam zaległości filmowe. Wczoraj "Człowiek z księżyca" o którego popełnienie podejrzewam początkowo Weira. W chwili gdy zaczyna mi za bardzo przypominać Larego Flinta zaczynam podejrzewać Wiera o naśladowanie Formana. Wishful thinking. Ostatecznie zaczynam podejrzewać się o debilizm i hemineglekt co okazuje się słuszne. Film oczywiście Formana i bez zbytniego wjeżdżania w kałużny raczkizm lata świetlne od czasów hair, odlotu, a nawet amadeusza.
Niemniej jednak Forman.
Pierwsza czysto fenomenologiczna refleksja z filmu: facet jest totalnym pojebem.
Druga: Na co on cierpi
Trzecia: on cierpi??? On sie hiper diper fajnie bawi.
Czwarta: Czy zostało jeszcze gdzieś troche tych czekoladowych kulek?
Piąta: Z facetem nie da się żyć, ma chyba wszystkich w dupie, gdzieś w głowie własny kodeks wytrawiony jak układ scalony w magnezowej obudowie, skąd ci wszyscy ludzie wokół niego, święty i szalony, Savonarola ze wschodniego wybrzeża.
Szósta: take it or leave it
Siódme: An..... undo undo undo, area clear, sir!
Ósma: Umiera, jezu ale mają miny na pogrzebie, ich życie jest znowu kurewsko normalne i Andy już ich więcej nie wkurwi.
Dziewiąta: To za czym tęsknią?
Dziesiąta: To za czym tęsknię.
Area absolutely not clear, cross fire, cross fire!!!!!