Komentarze: 3
Prezydent Kwaśniewski puścił bąka! Pierwszy kibic Rzeczypospolitej nie wytrzymał. Czasem człowiek musi albo sie udusi. Walczył dzielnie. Nikt nic nie poczuł gdy wbrew polityce głównych rozgrywających w pietnastce staneliśmy u boku naszych pachnących dolarami przyjaciół bo jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi. Zaciskał pośladki ile sił gdy amerykańska armada wspaniałomyślnie pozwoliła wyzwolić gromowi port w Basrze - nawet jedno syknięcie nie zdradziło że i owszem poniósł tam grom straty zdobywając w jeden dzień bezskutecznie szturmowane wcześniej umocnienia. A w dzisiejszym wyścigu szczurów szybkość liczy sie ponad wszystko więc grom mógł wreszcie zrealizować swoje odwieczne marzenie i sfotografować się z prawdziwymi amerykańskimi żołnierzami. Prawdziwymi ! Jak z filmu. A kto umarł ten nie żyje.
Ćwiczenia czynią mistrz. Przy następnej okazji mister president nawet się czerwony nie zrobił gdy w Anglii zaczęli sobie już w łeb strzelać. Broń masowej zagłady? Jest, jeździ tirami przez podziemne autostrady do Kapsztadu, Damaszku i Klewek. A wreszcie wolna ludność iraku korzysta z licznych rozrywek wtapiając się w wielobarwny tłum międzynarodowej socjety biznesmenów za pomocą kilku lasek dynamitu.
Nic to! My już widzieliśmy po co tam pojechaliśmy. Bumar? Firmy budowlane? Transportowce c-130? Ależ skąd. Co mi po tym! Prawdziwie wizje Polaków roznieciły pogadanki nobliwego niczym Bilbo Baggins Longina Pastusiaka. Temat - wizy!!!
Wizy. Usłyszcie to. Przeżujcie sobie to słowo w ustach. Wizy! Wreszcie nie gorsi, nie brudni, nie tłoczący się przed burakiem który nigdy nie nauczy się poprawnie mówić do ludzi którzy płacą mu 100 dolarów za 5 min rozmowy. Wreszcie?
Kmicic wychodząc z klasztoru kolubrynę zaczopować równie żarliwych modłów nie słyszał co Kwaśniewski gdy za jego zaciśniętymi pośladkami zamykały się podwoje Tupolewa. Pan Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Aleksander Kwaśniewski. Na czole tego wypisane nie ma zatem w Kanadzie się nie kapnęli i kazali w kucki, ręce nad głową i wniosek o azyl w zębach. Ach Kwachu 300 mil do nieba poczuj to co smakuje codziennie ten smutno brudny tłumek w Krakowie i Warszawie przed ambasadą i konsulatem. Jesteś prezydentem? Kochany, prezydenci to pod konsulatem razem z docentami stoją i babą w chuście. W kolejce !
Amerykański ambasador na wszechpolskie westchnienie rozpaczy oświadczył że wyżej dupy nie podskoczy bo takie jest prawo. Odrzucamy 300 % procent wniosków więc nic z tego ludziska. My chcemy, naprawde ale dura lex sed lex. A do Iraku nie polecieliśmy dla żadnych idei tylko wietrząc dobry interes – to też cytat jakby ktoś przeoczył – z ust amerykańskiego dyplomaty!
Gdzie panie dyplomato! Gdzie ten interes? Ostrowski arms? Jakieś wirtualne samoloty żeby jeszcze więcej frajerów przerzucić na nie nasze fronty? Albo przywieść w worku? Kontrola na Okęciu? Zbytek łaski, niech się przelecą – super widać lodowce na Grenlandii.
Musi bo udusi. Pani dziennikarka AFP na konferencji której nie było odnotowała słowa które nie zostały powiedziane a jeszcze na dodatek zostały przekręcone przez złośliwą Francuzkę zapewne gdzieś jej podszepnięte przez szczypiącego ją w łydke agenta alkajdy.
A jednak.
Krugman: "Jeśli Polacy uważają, że ich nabraliśmy, to niech zabierają swoje wojska z Iraku. Nie chcemy ich u boku naszych dzielnych żołnierzy".
Mark I. Klein: "Byłem bardzo rozczarowany, czytając o krytyce wojny w Iraku przez prezydenta Kwaśniewskiego i jego planie przedwczesnego wycofania polskich oddziałów. Zważywszy na to, co Ameryka zrobiła dla Polski i Europy w czasie II wojny światowej i potem, jest jasne, że nie mamy żadnych prawdziwych przyjaciół na tym kontynencie".
Cóż rzec, można by i o Jałcie i Roosvelcie, można i o historii i teraźniejszości, można o hipokryzji i manipulacjach ale tu to wszyscy wiedzą a powiedzieć trzeba jedno. Tak, byliśmy zwodzeni. Tak, administracja amerykańska kłamała. Głośniej. KŁAMAŁA. A jeśli tam nikt nie ma klasy to nie nasz problem – najwyraźniej jej brak nie ogranicza się tylko do jedzenia. Nie wstydź się kwachu, nie bój się nie żałuj tam cie nie wybiorą. Bądź wierny. Idź.
Odbierz telefon.
A ja tylko panu Kleinowi życzę by nigdy nie musiał spojrzeć w oczy żadnej z kobiet które straciły mężów w tych brudnych od ropy piaskach. Żon nieprawdziwych przyjaciół.
No tak ludzie wkurwiłem się, niewąsko nawet. Jeśli ktoś tu przychodzi poczytać o Annie to najmocniej przepraszam i zapraszam ponownie. Bo wciąż Anne kocham. Po czasu kres! Hej ho.