Komentarze: 3
Przycięło mnie.
W piątek wieczorem niespodziewanie wiadomość od Anny.
Żółta koperta.
Nie dotykam jej przez kilka minut. Ze zdziwieniem przyglądam się własnej obojętności.
Wisceralnie wzrusza mnie jak ostatnia wiadomość w panoramie o utalentowanym skrzypku.
Nie oczekuję, nie spodziewam się, nie boję się.
Obojętność?
Za rękę prowadzi mnie.
Włączam bo mruga.
Czytam bo pisze.
I miałem to nawet wkleić tutaj. Ale to mój blog, moje podwórko.
I ja tu bluzgam.
Godzinę.
Dużo wulgaryzmów, generalnie bez dawnego polotu.
Żałosna prób wzbudzenia zazdrości przy użyciu argumentów randkowych.
Że z tęsknoty?
Nie znacie jej.
Masz we mnie wroga, pamiętaj o tym
Ćfoku
…
Tylko nie mów tego mi, nigdy nie mów tego że
Nie piszę nic.
Z delikatnie sadystycznym uśmieszkiem.
Skądinąd nie mając ochoty
Myśle o tym bo nie mam o czym.
Poniedziałek…
Nie mogę przestać…