Najnowsze wpisy, strona 17


kwi 22 2004 złośliwość rzeczy żywych
Komentarze: 16

Były sobie dwie dziewczynki i jechały autobusem.
Nr 13.
Jedna miała królika, a druga pewnie też.
Z czerwonymi oczami.
Jeden królik często w nocy hałasował.
Trzęsąc klatką.
To bardzo złośliwy królik - powiedziała dziewczynka.
No - powiedziała koleżanka.


 

nigdy_i_nigdzie : :
kwi 16 2004 maski zdejm
Komentarze: 6

Jeden z blogów które czytywałem jak kamień w wodę.

 

Shelby

 

Czytywałem, bo tam walka z matką o matkę ojcu z ojcem kruk krukowi

a ona między tym

a ja znam to troche

 

a

 

a wczoraj brat anny na gg opis "shelby"

i co z tego

aj waj ta paranoja

 

jesteś tu gdzieś?

todzieńbiałytomiasteczkotodzieńbiałytomiasteczko

czy ja czekam na jakąś niepodpisaną? ja na nic nie czekam

 

ja?

O to inaczej pogadamy!

na plac na wszystkie! Baczność skurwysyny odliczyć kolejno

i tak tu będziecie stać, tak właśnie

myśli moje

baczność było zasrańce!

aż sie dowiem która mi to robi

no?

 

nigdy_i_nigdzie : :
kwi 14 2004 ojcze nasz
Komentarze: 11

I dlaczego taki cholerny dół  i napierdala mnie pompka czy jak w muszelkowie się raczej mówi kłuje mnie pod żebrami i cały czas i mogłoby się coś stać ale po co mi durna somatyzacja która nic nie zmieni i dlaczego nie wystarczyło mnie bo to jest zupełnie okropne że nie wystarczyło bo to było wszystko po prostu wszystko i nie będę miał więcej i jeszcze życie też się sypie bo jak wszystko to wszystko miałem posklejane z nią i sobie durne slajdy w głowie oglądałem bo mi się zawsze małżeństwo fikcją wydawało a z nią to i te welony i ryż i tak i w dużej katedrze i ślicznie w białym wyglądała i chuj chuj chuj to wszystko i przykro mi Elu że brzydko że chuj ale ja już nic nie chce zmieniać dla jakiejkolwiek kobiety bo tak dużo zmieniłem boże jak ja nienawidzę patosu ale to bez sensu jest że nie chcę bo tak nie można jak teraz na każdą patrzeć jak na pułapkę lub pochwę na dwóch na nogach a w mojej rodzinie to neurotycy nie są w modzie bo tu mit mężczyzny twardego który nie ma problemów i myszkę cichą a potulną se znajduje co grzecznie obiad odgrzewa a ja mam inną matkę bo najmłodszym dzieckiem była więc rozpieszczona i nie mówcie że to nie reguła bo tak reguła więc taki wzorzec kobiety a stary spierdolił bo nie wytrzymał cienias i gdzieś ta pogarda moja koło zatoczyła i mnie teraz kłuje w tym lewym boku i nigdzie tych słów podziać się z twarzą żalem i nie chce być pocieszanym bo to pociesznie brzmi jak ona może opisy sobie na gadu pisać gdy gdy gdy ja też mam opis fajny pomysł zabiłem się ale to takie teatralne no po prostu nie uchodzi przegięte jak bravo girl a już nic nie koi tylko wciąga i papierosa jeszcze jednego palę bo iluzji nie drugom losers dont take them tylko straszniej się budzić bach kolejny dzień jak sześć miliardów innych ludzi dni kawy rano i pisać mogę tylko o niej bo ja kiepski bajarz jestem nie jak Rushdie i tylko podglądać umiem ale siebie a w moim życiu nudniej niż w dolinie issy a wy piszecie gdy ja o niej i ja rozumiem bo to piękne było najpiękniejsze żadna literatura a to i tak słowa kulawe ale przygniata bardziej że już nie mogę bardzo nie mogę bo chciałem tak fajnie skończyć tą historyjkę z komputerami trzecią część od maila zacząć nie mojego i nie do mnie i właśnie przeczytałem sobie go kłuje dawno to było ale nie nigdy niestety bo ja bym dziś wolał jak cymbał brzmiący i czego te słowa ciągle sens mają może się wreszcie roztopią w papkę jakąś sałatę i ja wraz z nimi objawy osiowe psychozy gdybym miał wybierać to zdecydowanie lepiej od neurozy która nie znieczula tylko bełkotać bo nie powinno się kochać i robić coś takiego bo w pierwsze uwierzyłem drugie zobaczyłem a może na odwrót to podwójne wiązanie się nazywa i domniemany czynnik schizofrenii ale ja niestety w genetykę wierzę więc chuj mi z tego nie zwariuję a razem z tym z psychologii całej co mi ją tłumaczyć pozwalała ale nie wybaczać i to wszystko piszę tak jak ona jest bo podziwiać nie umiem przestać a bez niej zapominam jak szukać i znajdować i tylko mniej mnie bo nie pamiętam jak było przedtem ale wiem że gorzej a może głupiej więc nie wracam tylko stoje a to ruchliwe skrzyżowanie i myśli tu zasuwają ciężkie i wielkie za żadną nie biegnę i jak mnie która trzaśnie to na kolana i na pysk i może ty tak lubisz jak do ciebie tak mówić a kamień zrobisz i nie podniesiesz i do kogo ja kurwa mówię bo w podkowy nie wierzę ale i tak podobno działa bo pod ogniem artylerii nie ma ateistów ani mickiewicza

do ołówka mówię na biurku

słyszysz kurwa ołówku?

 

nigdy_i_nigdzie : :
kwi 12 2004 The art of spying. Part 2
Komentarze: 6

Myśli biegną po synapsach arytkułują mięśnie przesuwają dłonie nad plastikowym gizmo z guzikami wbite ogonem w metalową puszkę.

Kap kap kap elektrony gdzie biegniecie?

Obok zajezdni w prawo?

W lewo?

Guzikami z gizmo plastikowym nad dłonie przesuwają mięśnie artykułują synapsach po biegną

Myśli ale czyje

Myśli ale jakie

…jakie mięśnie

Myślę gdy patrzę

Jak Anna skończy tylko jeszcze tego maila.

Którego tego?

 

Niewidzialne rurki w ścianie, gdy przytykam ucho słyszę wasz szum, ostrożnie!

- mogłbyś się nie patrzyć jak piszę?

- przepraszam zamyśliłem się, patrze nigdzie.

 

Dalej nie tak blisko. Gdzie? Czy to urojenia? Czego szukam potwierdzenia czy zaprzeczenia?

Zaprzeczenia potwierdzenia. Chodze po ulicach a sieciowy przesył łaskocze mnie w podeszwy.

nigdy_i_nigdzie : :
kwi 09 2004 The art of spying. Part 1
Komentarze: 4

Delicate sound of madness. Wyczerpująco pusty wieczór. Zastygam nad stroną poczty na onecie. Gdy wpiszę w login literkę "A" windows usłużnie zaproponuje całą resztę.

Nad hasłem muszę się skoncentrować. Strasznie długie, łatwo się pomylić.

Ale ja dziś nie chcę nic wiedzieć.

 

Dawno temu nagle znalazłem rozwiązanie moich problemów z tak zwaną sferą intymną Anny. Zaliczone do niej mogło być praktycznie wszystko, a głównym kryterium była tu bynajmniej nie merytoryczna zawartość danych ile raczej jasno wypowiedziana przeze mnie chęć uzyskania określonej informacji.

 

Traktuję to jako prostą pochodną wojny o rząd dusz pomiędzy Anną i jej matką, gdzie chęć sterowania ze strony rodzicielki pozostawała wprost proporcjonalna do embarga jakie Anna nałożyła na pytanie co u ciebie słychać. Przybrało to ostatecznie dość skrajne formy nieudzielania odpowiedzi na pytania w ogóle czy raczej tego co jej matka nazywała traktowaniem wymijającym:

 

- Dokąd idziesz Aniu?

- Out.

- A kiedy będziesz?

- noooo… dziś?

 

Tuche! Wychodzimy, a mamie kwas kapie z ust na podłogę.

 

None of your fucking business – szepcze delikatny uśmieszek Anny.

 

Magiczne słowo intymność, początkowo przeoczone w naszych kontaktach, przeistoczyło się ostatecznie w niezliczone sekretne komnaty do których rozpaczliwie się dobijałem.

 

Intencjonalnie bez intencji.

 

Kluczem bywała obojętność, chęć udzielania rad czy pełne dyskretnego uwielbienia karcenie. Pytania, które stawały się w sposób zbyt oczywisty pytaniami błyskawicznie zatrzaskiwały mi drzwi przed nosem i rozpoczynały pełną błyskotliwych zwrotów szermierkę na argumenty.

 

Ale po co chcesz to wiedzieć.

 

Kiedy sofizmaty zaczynały się przedłużać Anna zmieniała floret na dwuręczny topór i ucinała krótko.

 

ale ja nie chcę ci tego powiedzieć.

aha…..

 

 Mama, strateg zręczny i w boju wyćwiczony, sprytnie umiała się w to wszystko wpisać nie pozostając pobitą w polu.

 

- Ty zrobisz wszystko co on ci powie.

- Ja robie wszystko co ty mi mówisz

- Aniu…..

 

Nie męczyła mnie w zasadzie żadna konkretna niejasność. Ogarniała mnie raczej pełzająca frustracja niedopuszczonego.

Niegodnego, niezaufanego, itp

 

- Możesz to wykorzystać, możesz mnie zranić. Bardziej niż ktokolwiek inny.

- Kocham cię.

- Ja kocham ciebie, zaufaj mi.

 

Zwróćcie uwagę na brak „też”. Najbliższa odległość na jaką udało mi się zbliżyć z całą armadą miłości do niej brzmiała „wydaje mi się że coś do mnie czujesz”.

 

To gra gra gra!!! To przecież niemożliwe żeby nie widziała, nie wierzyła, podejrzewała o tak skończony cynizm. Co było nagrodą w tej grze?

 

Wolność dyspozycji sobą, niezależność, asertywność, pozostanie wiernym sobie.

Trudno za to winić, prawda?

A także moje do czasu przekonanie iż jeśli tylko jeszcze odrobinkę więcej

Stanę na palcach

To..to…to…

Za to już dużo łatwiej

 

Mógłbym napisać, dla jednego jej uśmiechu

Mógłbym napisać że dla jej oczu mną zachwyconych

Ale

Oszałamiała mnie jakaś nowa wizja mnie o której nie myślałem że potrafię. Chciałem i mogłem.

 

Wyobraź to sobie

 

W nieskończoność nie daje się jednak na palcach ustać. W końcu zwaliłem się ociężale na podłogę wraz z całym ciężarem rozczarowywania jej.

Pretensjami.

Roszczeniami.

I ślepą furią na dźwięk słowa intymność.

 

And save your line about needing to be free
All that's bullshit babe
You just want rid of me

 

-         Jesteś jak moja matka !!!!!!!!

 

Błąd kochanie, dużo lepiej znałem się na komputerach.

 

 

nigdy_i_nigdzie : :