Najnowsze wpisy, strona 14


wrz 16 2004 niewysłane
Komentarze: 4

Dawno, dawno temu uczyniłaś mnie wyjątkowym.

 

Doskonalej niż ktokolwiek i kiedykolwiek przedtem. Nie pozostawiłaś ani skrawka mnie samemu sobie. Zaiste genialnie poruszałem się, pieprzyłem i kasowałem bilet.

 

Próżność. Grzech to nie zło, to słabość. Kara pozostaje karą.

 

Niektóre z moich wyjątkowości budziły wręcz rozbawienie z rozczuleniem wymieszane.

 

Jak ja fajnie pije piwo przez słomkę...

 

Inne siłą rzeczy i habituacji rozpuszczały się w codzienności. Chwilowo niezaprzeczone, chwilowo niezapomniane.

 

Były wreszcie i takie które wyszarpywałaś mi znienacka jak poduszkę spod głowy. Drobiazgi, jak nagle zakazane pocałunki, jak szklane serce które podarowałaś mi wraz z kartką „oddaję je tobie”, a potem

 

Fajnie by było gdybyśmy weszli na ten duży wierzowiec i rozwalili je na betonie...

 

Wreszcie słowa przeciw słowom, przekreślone. Ja z garścią popiołu w ręce.

 

Czy ktoś kiedyś będzie mnie kochał tak jakbym chciała?

Więc nie jestem już snem?

 

Posiadały jedną wspólną cechę. Kiedyś podarowałaś mi je. Na wystarczająco długo bym poczuł ich smak. Tak bym wiedział co tracę kiedy je zabierzesz.

 

Skosztuj, ale nie przełykaj.

 

Były pośród nich wreszcie takie wyjątowości których pozornie zabrać mi nie mogłaś. Siłą rzeczy i faktu. Pośród nich te najbardziej intymne. A jednocześnie tak piękne, jakby oczywiste.

 

I co teraz?

Chce jeszcze...

 

Bym zapamiętał co tracę.

Nie potrafiłem pojąć twojej furii w miesiąc czy dwa później. Zirytowała mnie. Pamiętam powiedziałem ci, że nic, po prostu nic nie możesz z tym zrobić. Stało się, zapisane na prześcieradle. Nic, rozumiesz?!

Nieprawda.

Bezsilna wobec faktu jak zwykle mogłaś zrobić wszystko z jego znaczeniem. W jak bezwzględny sposób odebrać to co dałaś. Nie, to nie ma brzmieć wulgarnie. Jako mężczyzna byłem tym zaszczycony i wyróżniony. Lecz nie faktem przecież ile twoim wyborem. Ta wściekłość wobec faktu zabierała praktycznie wzsystko czyniąc ze mnie jakąś wypustkę, fizjologiczną konieczność najwyższego czasu. Zabierała mi twoje pragnienie i  satysfakcję dając zagubienie i niezrozumiałą winę.

 

Ironio, także i w tym nie znajduję swojej wyjątkowości. Gdybym mógł myśleć, że to właśnie ja budzę to zagubienie w tobie...

Lecz przecież nie byłem i nie jestem jedynym mężczyzną który przeraża cię tym kim jest. Którego Dalilo pozbawić chcesz wszystkiego co być może sprawiło iż pojawiłaś się przy nim. Tym bardziej niezasłużone zdają mi się rachunki które przychodzi mi płacić.

 

Po co mi wyjątkowość? Nie chcę byś zgubiła mnie w tłumie.

Nie chciałem.

 

nigdy_i_nigdzie : :
wrz 14 2004 Człowiek z pudełka
Komentarze: 7

Jeżeli serce kobiety posiadalo by oprócz komór i przedsionków również strych znajdowało by się tam male pudełko z napisem „Miłość mojego życia”.

Nie byłoby wielkie bo czas wysuszyłby je jak śliwkę. Leżałoby z dala od wejścia tak by nie trzeba było się o nie potykać przy każdej wizycie na strychu. Regularnie jednak usuwano by z niego kurz pozostawiając tylko cienką warstewkę, jakby zrośniętą z pudełkiem.

Otwarte wypełniało by strych wspomnieniami zmysłowego seksu, kilkoma cechami które kiedyś imponowały, a także poczuciem beznadziejnej niemożności i obrazem kogoś z kim absolutnie nie dało się wytrzymać.

Niektóre z pudełek przewiązane byłyby różową kokardą z napisem miłość inne podwójną wędkarską żyłką lub w ogóle nie zamknięte.

Te ostatnie delikatnie marszczyłyby się puchły i deformowały wraz ze wszystkim w środku aż nie sposób byłoby już rozpoznać gdzie zaczyna się zawartość a kończy opakowanie.

Pudełko lubiłoby się zatrzaskiwać znienacka ciężkie od myśli że ma się tylko jedno życie.

- byłeś..... mojego życia

Słysze cichnące kroki na schodach. Przysiadam w kącie pudełka. Gwiazdka za cztery miesiące! Pewnie przyjdzie po choinkę.

nigdy_i_nigdzie : :
wrz 09 2004 gorzko gorzko!
Komentarze: 17

Żadnej reakcji? Przez chwilę traktuję to jako zwyczajne wzruszenie ramionami – psy szczekają... Ale potem zastanawiam się jak pośród tego ogólnoblogowego jękniecia nad „kobietą samotną” moglaś to odebrać. Zastanówmy się

Szkoda że prezydent ma to w dupie...czyli...

- ten prezydent to kawal idioty że odrzuca takie oddanie

tak, chyba coś w tym rodzaju

 

Ależ bynajmniej. Coś mnie irytuje w tym uniesieniu milości świętej nieskalanej. Joanno, Karenino, Julio (niepotrzebne skreślić) kogo kochasz? Serce nie nalezy do Ciebie? Do niego też bo ponoć nie chce. Już wiem jest jakiś kwantowy prezydent, równolegly, prezydent gdyby, który chce i do niego należy.

- Ale to przecież nie on bo on nie chce

- cicho, tamten nie ma znaczenia

Lubie myśleć że ludzie robią to co chcą. To pomaga w zrozumieniu ich. Ten stygmat udręczonej milości który każdy poglaska, świat w którym nie trzeba ryzykować kolejnego związku, blogowe ukojenie że żadnego blędu się nie popelnilo bo przecież kochaj i rób co chcesz...

- znasz to, co?

- zamknij sie. 

- A to kawal bydlaka jednak

- Augustyn?

- Niee...

Czytam komentarze. Zbiorowy entuzjazm sięgający wręcz potępienie świata który na to pozwolil. Kontestator! Sic ! Czy można się w tym zakochać? Bardziej niż w czlowieku? Och na pewno. Są pozy które uwodzą jak Rudolf Valentino. Na jak dlugo? Na zawsze? Chylę czola przed komentarzem Fanaberki – kolagen uplywa.

- A coś się tak w ogóle dziewczyny czepil?

- Tak sobie trianguluje, zajme się cudzym problem to znikną moje.

- Coś mnie nie przekonujesz...

- No dobra boje się że sam tak zastygne, w tych gestach goryczy oddaniu którego nikt nie chce jak niedojedzony obiad

- Czyli projekcje i przeniesienia

- Jestem tylko czlowiekiem

- no dobra, więcej grzechów nie pamiętasz?

- nie

- to wypierdalaj i żebym cie tu więcej nie widzial!

 

 

nigdy_i_nigdzie : :
wrz 03 2004 wyloguj
Komentarze: 6

Świeżo upieczony yuppi wprowadza się do drogiej dzielnicy, kupuje super bryke, neseserek, buty ze skóry krokodyla i siedemnaście garniturów. Wszystko na oko gra – pasuje do otoczenia jak kameleon. Z niewiadomych jednak przyczyn jego nowi sąsiedzi kompletnie go ignorują. Nikt mu nie mówi cześć, nikt nie zaprasza na trik-traka facet jest jak powietrze.

Po krótkim wywiadzie dowiaduje się że ulubioną rozrywką miejscowej society są wyścigi psów. Postanawia więc nabyć psa i biorąc udzial w wyścigach wkupić się w towarzystwo.

W sklepie z pasmi totalnie glupieje. Takie charty siakie charty – gość nie ma o tym pojęcia. Nagle dobiega go glos:

- ej weź mnie kup!

Patrzy na podloge a tam leży tlusty rozlewający sie buldog i mówi:

- ej no weź mnie kup

Gość nie wierzy wlasnym oczom I dalej sie gapi.

- no o co ci chodzi? O ten glupi wyścig? No wygram ci go, co za problem, tylko weź mnie kup!

Buldog marudzi jeszcze przez chwile wreszcie oglupialy facet kupuje go i zabiera do domu. Do wyścigu dwa tygodnie. Tymczasem buldog codziennie tylko leży na kanapie, wpierdala popcorn I ogląda sporty wodne. Na tydzień przed facet nie wytrzymuje i opierdala buldoga że nie ćwiczy że charty codziennnie rano jogging i że co on sobie wyobraża. Buldog spokojnie żeby sie nie przejmowal że wygra ten wyścig i żeby sobie nalal szkalneczke i jemu przy okazji też.

Caly następny tydzień dokladnie to samo. Facet sie denerwuje ale buldog tylko caly czas że luzik i żeby sie nie przejmowal. Wreszcie dzień wyścigu. Gość taszczy buldoga na tor, wpycha go do boksu startowego i czekaja na start. Obok same charty pobudzone jak F-16. Wreszcie start, chmura dymu i żadnego charta nie ma, gnają gdzieś na horyzoncie. Tymczasem buldog usiluje przepchać się przez bramke startową, wreszcie gdy mu się to udaje zaczyna ociężale biec wzdluż bandy. Przerażony facet dobiega do bandy I wrzeszczy

- no co jest kurwa! Co sie dzieje!

na co buldog dysząc

- no nie wiem wlaśnie, nie mam pojęcia

 

ja też nie mam pojęcia, znaczy niby mam, już wiem, ktoś ją dmuchnąl ale czy to to czy może myle skutek z przyczyną. Nie żebym chcial wiedzieć.

Nie wiem o czym pisać, zalożylem tego bloga żeby wam opowiedzieć o kimś kogo uwielbiam.

Chyba nie chce pisać nic zlego…

 

nigdy_i_nigdzie : :
sie 28 2004 one time at the band camp
Komentarze: 3

Najbardziej szokuje ze nie chce mnie juz widziec. Wlasciwie nawet nie tyle "nie chce widziec" bo to takie melodramatyczne ile po prostu nie ma czasu.

Zupelnie niesamowite.

Pisze kolejne listy do niej zadnego nie wysylam. Mam juz szesc kazdy glupszy od poprzedniego, probka przedwczoraj. Dzisiaj wymyslilem ze nigdy mnie nie kochala. Wlasnie, nigdy mnie nie kochala. Wlasnie. Bardzo dobrze sie stalo bo nigdy mnie nie kochala. Bardzo dobrze ze nigdy mnie nie kochala bo sie wlasnie stalo.

Jezu! a jesli ona wlasnie robi cos absolutnie nieodwracalnego. Zeni sie z murzynem!

Bardzo dobrze jego tez nie bedzie kochac. Glupi murzyn.

Wlasnie.

A najbardziej to mi brakuje tego jej poczucia humoru. Jak do mnie przyjechala to za nic w swiecie nie chciala zdjac spodni przy swietle

- No bo jechalam na rowerze po plantach i sie wypierdzielilam przez golebia, chcialam go ominac i dup!

Zaczynam zajmowac sie glaskaniem przytulaniem i pocieszaniem...

- I moze bym go nawet przejechala ale ludzie byli..

- ...!

I patrzy sie na mnie tymi swoimi oczami. I tego tez mi brakuje.

nigdy_i_nigdzie : :